(fot. Maciej Kaczanowski)
Coraz więcej stresu mają rodzice uczniów, którzy w kwietniu będą się starać o miejsca w szkołach średnich. Wiadomo już, że startujących będzie dwukrotnie więcej niż zwykle. Pewne jest, że wielu nie dostanie się do upatrzonego liceum. Ministerstwo edukacji uspokaja, że problemów nie będzie, ale rodzice w to wątpią
– Na państwową szkołę w tym roku nie ma co liczyć – uważa pani Ewa z Lublina, której młodszy syn skończy wkrótce podstawówkę i nie ma pewności, że znajdzie się dla niego miejsce w wymarzonym liceum. – Już teraz namawiamy go, żeby przeszedł rekrutację do liceum prywatnego. Liczymy na to, że tam szanse będą większe.
Szturm na licea przypuści wiosną dwukrotnie więcej uczniów niż do tej pory. Ta kumulacja jest skutkiem ubocznym reformy oświaty.
W kwietniu o miejsca w szkołach średnich będą rywalizować ostatni absolwenci likwidowanych gimnazjów oraz pierwsi absolwenci ośmioklasowych podstawówek.
Dla samego Lublina oznacza to, że w liceach i technikach trzeba zapewnić miejsce dla prawie 6100 uczniów, a dotychczas wystarczało niespełna 3000.
– Chociaż można założyć, że liczba miejsc w liceach będzie wystarczająca, to trudno będzie spełnić oczekiwania kandydatów dotyczących wyboru wymarzonej szkoły – przyznaje Ewa Dumkiewicz-Sprawka, dyrektor Wydziału Oświaty i Wychowania w Urzędzie Miasta Lublin.
Problem dotyczyć będzie zwłaszcza najbardziej obleganych lubelskich ogólniaków: I, II, III, IV, V, IX oraz Technikum Elektronicznego. Już teraz liczba chętnych przewyższa nieraz liczbę miejsc.
Żeby przygotować się do przyszłorocznego szturmu, samorząd Lublina postanowił w zeszłym roku ograniczyć nabór w najbardziej prestiżowych szkołach, by teraz móc go zwiększyć. Tak było chociażby w popularnym „Zamoyu”, czyli II LO. – Z myślą o zdublowanym roczniku przyjęliśmy w tym roku o jedną klasę pierwszą mniej niż zwykle – potwierdza Małgorzata Klimczuk, dyrektor „Zamoya”.
Ministerstwo Edukacji Narodowej uspokaja, że miejsca wystarczy dla wszystkich. Rekrutacja do szkół średnich ma być prowadzona osobno dla kończących podstawówki i osobno dla opuszczających gimnazja, więc uczniowie nie będą rywalizowali o te same miejsca. Teoretycznie, bo w praktyce i dla jednych, i dla drugich będzie mniej miejsc.
– Czeka nas trudna układanka pełna niewiadomych – uważa Dumkiewicz-Sprawka. – Nie wiemy np. jak zachowają się uczniowie spoza miasta, którzy nie dostaną się do wymarzonych szkół. Czy wybiorą inne szkoły w Lublinie, czy zdecydują się kontynuować edukację bliżej swoich miejsc zamieszkania? Co z problem miejsc w bursach i internatach? Niewiadomych jest wiele. Przed nami miesiące wytężonej pracy.
Tłok w liceach odbije się także na planach lekcji. W „Zamoyu” wiedzą już, że w kolejnym roku szkolnym uczniowie będą później kończyć zajęcia. – W tej chwili lekcje prowadzimy do godz. 14 – mówi Klimczuk. – Po kolejnej rekrutacji będziemy musieli je wydłużyć. Niektóre z klas w niektóre dni będą zaczynały naukę najprawdopodobniej ok. godz. 10 lub 11.
Tu będzie łatwiej
Wiadomo już, że znacznie więcej uczniów będą mogły przyjąć dwa nowe lubelskie licea utworzone wskutek przekształcenia gimnazjów. Chodzi o XXIX LO przy Lipowej 25 oraz XXX LO przy Wajdeloty. Dość „chłonne” będą też ogólniaki z ul. Biedronki, Farbiarskiej, Tumidajskiego, Radzyńskiej, czy Al. Racławickich.