Posłowie chcą skończyć z polowaniem na kierowców przez Inspekcję Transportu Drogowego. Teraz jej nieoznakowane fordy oraz peugeoty, do złudzenia przypominające auta służby drogowej, można spotkać w najbardziej niespodziewanych miejscach
Jest szansa, że to się zmieni. W tym miesiącu posłowie z sejmowej Komisji Infrastruktury zajmą się projektem zmian zasad kontroli prędkości prowadzonych przez ITD.
– Chcemy, aby pieniądze z fotoradarów nie wpływały do budżetu państwa, a w całości były kierowane do Krajowego Funduszu Drogowego. 60 proc. na poprawę infrastruktury bezpośrednio związanej z bezpieczeństwem na drodze, a 40 proc. na budowę dróg – mówi lubelski poseł PO Stanisław Żmijan, zastępca szefa komisji.
Posłowie chcą też zmiany sposobów działania nieoznakowanych fordów. – Te auta powinny być pomalowane w barwy inspekcji. Druga kwestia dotyczy miejsc kontroli. Powinien o niej ostrzegać przenośny znak – dodaje Stanisław Żmijan.
Ale kierowcy skarżą się nie tylko na nieoznakowane fordy z fotoradarami. Wielkie emocje budzą też małe dostawcze peugeoty ITD, pomalowane na żółto i oznaczone tak, że do złudzenia przypominają samochody służby drogowej. – W piątek widziałem takie auto zaparkowane przy ul. Krochmalnej w Lublinie – mówi pan Tomasz, kierowca z Lublina. – Cieszyłem się, że jest korek i nie można za bardzo się rozpędzić.
Co prawda lubelski żółty peugeot ITD nie robi zdjęć, ale już ten z Podkarpacia tak. A ponieważ zasięg podkarpackiego ITD pokrywa się częściowo z woj. lubelskim, można go też spotkać na naszych drogach, chociażby w okolicach Kraśnika. – Żółte pojazdy w służbie inspekcji to niezbyt fortunne posunięcie. Mogą kierowców wprowadzać w błąd – przyznaje anonimowo jeden z inspektorów ITD.
Nie tylko ITD
Lubelscy stróże prawa należą do czołówki mistrzów kamuflażu. W całej Polsce było głośno o fotoradarze ukrytym w śmietniku, który w ciągu dwóch dni na al. Spółdzielczości Pracy w Lublinie zrobił blisko 1300 zdjęć.
Z kolei drogówka z Krasnegostawu ukryła fotoradar w starym żuku zaparkowanym na poboczu.