O dużym spiętrzeniu Bystrzycy przez elektrownię wodną zbudowaną koło Areny Lublin alarmują nas zaniepokojeni mieszkańcy nadrzecznych terenów. Skarżą się, że w ich okolicy robi się grząsko. Mimo to służby odpowiedzialne za gospodarkę wodną twierdzą, że Bystrzyca… wcale nie jest tutaj spiętrzana.
Ulica Wapienna to teraz istne bajoro – alarmuje nas jeden z Czytelników mieszkający obok elektrowni wodnej. Została ona zbudowana w zeszłym roku na betonowym jazie, który jest pozostałością po zlikwidowanej cukrowni. – Od kilku dni piętrzona jest tutaj rzeka, a obok robi się grząsko.
Pojechaliśmy na miejsce. Okazało się, że poziom Bystrzycy przed elektrownią rzeczywiście jest wysoki. Drewniany pomost dla kajakarzy jest całkowicie otoczony wodą. Mieszkańcy pobliskich terenów są zaniepokojeni. – Dlaczego rzeka jest piętrzona? – pyta nasz Czytelnik. – Przecież pozwolenie na piętrzenie wody zostało wstrzymane.
– Pozwolenie cały czas obowiązuje – twierdzi tymczasem Jarosław Kowalczyk, rzecznik Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Lublinie. Przyznaje, że trwa postępowanie mogące skutkować cofnięciem zgody, ale jeszcze się nie zakończyło.
Urzędnicy twierdzą też, że przy elektrowni w zasadzie nic się nie dzieje. – Z naszych informacji oraz zapewnień właściciela elektrowni wodnej wynika, że nie jest prowadzone piętrzenie wody. Jeżeli chodzi o podtopienia terenów obok rzeki, to przyczyną może być ukształtowanie terenu oraz kierunek spływu wód podziemnych i powierzchniowych – mówi rzecznik, chociaż gołym okiem widać, że woda jest spiętrzona, słychać też warkot urządzeń na jazie.
Nie jest to pierwszy problem z elektrownią, którą zamontowała jedna z lubelskich firm. Zrobiła to na podstawie pozwolenia tzw. wodnoprawnego, wydanego kilka lat temu przez Urząd Miasta. Dokument nakazywał wykonanie specjalnych drenów i przepompowni mających odwadniać zamieszkałe tereny wzdłuż rzeki.
Problemy zaczęły się wczesną jesienią, gdy elektrownia zaczęła piętrzyć wodę, mimo braku wymaganych drenów. Okoliczni mieszkańcy skarżyli się, że mają wodę w piwnicach, a władze miasta zasugerowały instytucji Wody Polskie, by rozważyła cofnięcie pozwolenia wodnoprawnego. Po niedawnej zmianie prawa Urząd Miasta nie może uchylić własnej zgody, bo za takie sprawy odpowiadają teraz Wody Polskie, których częścią jest Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej.
– Sprawa jest rozpoznawana przez nadzór wodny w Zamościu – informuje Kowalczyk. – Decyzja dopiero zostanie wydana.