Czy przez cztery lata udało się podźwignąć Lublin z trzeciej, czy nawet czwartej ligi miast polskich? Rankingów, w których można szukać takiej odpowiedzi jest wiele i pewnie każdy znajdzie coś dla siebie. Niedawno w krótkich odstępach czasu mieliśmy okazję prezentować zestawienie opracowane przez "Politykę, w którym Lublin jawił się jako miasto ludzi raczej niezadowolonych z życia, ale i ranking, w którym kadencja prezydenta Krzysztofa Żuka wywindowała Lublin z 15. na 2. miejsce miast wojewódzkich. Czy rzeczywiście jest aż tak źle, czy jest aż tak dobrze?
Bezrobocie faluje
Z tymi danymi trudno dyskutować. Podobnie jak z tym, że w ostatecznym rozrachunku ubyło zarejestrowanych bezrobotnych. W styczniu 2011 r. było to 16,9 tys. osób, teraz jest już tylko 15 tys. Na oficjalnych wykresach widać też, że o ile krzywa ukazująca liczbę bezrobotnych przez większość kadencji "falowała”, co ma związek z sezonowością pewnych prac, o tyle w tym roku konsekwentnie zjeżdża w dół. Nie da się jednak nie zauważyć, że tegoroczny spadek liczby bezrobotnych zaczął się z poziomu 18 tys. osób (styczeń 2014 r.), czyli mocno wyższego, niż trzy lata wcześniej.
Trudno też pominąć fakt, że handel (wskazywany jako branża skupiająca znaczną część już istniejących miejsc pracy) wyraźnie ucieka z centrum miasta do galerii handlowych (np. z Krakowskiego Przedmieścia zniknął sklep CCC, czy też salon Empik, a obie te marki można znaleźć teraz w Felicity). To, co było zauważalne na ul. Lubartowskiej, da się też dostrzec nawet na deptaku.
Problem wymierania deptaka z całą pewnością można włożyć do szufladki "narastające”. W szufladce "nierozwiązane” pozostaje Podzamcze straszące krzywym brukiem, pełne kałuż, szarzyzny i stoisk z diabli wiedzą czym. Na koniec kadencji Żuk może pokazać projekt zmian, który - co może być dla niego zaskoczeniem - jest krytykowany niemal w tym samym stopniu i w podobny sposób, co projekt przebudowy pl. Litewskiego w betonową równinę, którym swoją kadencję zakończył poprzednik Żuka.
Obecny prezydent ma o tyle łatwiej, że przygotowany za jego rządów projekt odnowienia pl. Litewskiego został przyjęty raczej pozytywnie. Można się spodziewać, że dość kosztowna fontanna pewnie będzie budzić emocje, ale porównywalne raczej z tymi towarzyszącymi przebudowie Ogrodu Saskiego. Po jej zakończeniu wiele osób mówiło, że efekt, jak na te koszty mógłby być bardziej zauważalny. Poszumiało, poszumiało i ucichło.
O wiele dłużej grzmieć będą krytycy budowy nowego stadionu, z której to inwestycji Żuka osądzić może tylko historia. To przyszłość pokaże, kto miał rację. Czy ci, którzy - jak prezydent - mówili, że to jedyny moment, by dzięki unijnej dotacji, okazyjnie jak na wyprzedaży, zafundować sobie miejsce dla rozgrywek piłkarskich i koncertów na wysokim poziomie. Czy ci, którzy mówili, że nie warto dokładać do utrzymania stadionu, bo w sytuacji, gdy brak nam mocnej drużyny nie ma po co budować stadionu piłkarskiego, zwłaszcza zaciągając kredyt na jego wzniesienie.
Drogi i komunikacja
Ale nie tylko na stadion miasto zaciągało kredyty, lecz również na drogi i komunikację. A tu nawet najwięksi krytycy Żuka nie są w stanie zaprzeczyć, że za jego kadencji drogi znacznie się poprawiły, a komunikacja przeżyła cywilizacyjny skok. Stare, rozklekotane ikarusy, do których osoba na wózku inwalidzkim nie miała szansy wsiąść bez pomocy znajomych, to już historia. Jedyny ikarus to teraz atrakcja, zabytek. Niepostrzeżenie zniknęły z ulic także stare trolejbusy. Mało tego, jadąc jedną linią można śledzić na ekranie telefonu położenie pojazdu innej linii, na którą chcemy się przesiąść.
Sprawiedliwie trzeba jednak przyznać, że projekt wielkiej modernizacji komunikacji miejskiej powstał jeszcze przed prezydenturą Żuka. Jedną z wad tego projektu był m.in. brak trolejbusów przegubowych, co Żukowi udało się zmienić. Wielu innych wad nikt nie poprawiał, toteż przy unijnym wsparciu sfinansowano choćby takie rzeczy, jak baterie słoneczne, które niczego nie zasilają (patrz: przystanek przy al. Unii Lubelskiej). Mimo to ciężko jednak porównywać to, co mamy teraz z czasami, gdy MPK tłumaczyło pasażerom, że obowiązujący w Wigilię rozkład jazdy będzie wisieć nie na przystankach, ale w... autobusach, bo z przystanku ktoś mógłby go zerwać.
Wśród najbardziej zauważalnych, asfaltowych sukcesów są remonty zdegradowanych, wyboistych i niemiłosiernie połatanych dróg, jak np. Droga Męczenników Majdanka, ul. Podzamcze i Unicka, al. Kompozytorów Polskich, czy też ul. Filaretów. Nie da się podważyć sukcesu, którym było doprowadzenie do budowy nowego odcinka al. Solidarności. I choć wymagało to przeprowadzenia wielu, nierzadko skomplikowanych przetargów, to jednak udało się uniknąć związanych z tym spektakularnych porażek. Mało tego, w typowaniu dróg do budowy (Zelwerowicza, Grygowej) widać pewną konsekwencję, zwłaszcza patrząc na mapę z góry. Z perspektywy osiedlowej drogi do wykonania jest nadal ogrom pracy.
Partycypacyjny model zarządzania
Takie odpowiedzi podwładnych Żuka to kompletnie niepotrzebny zgrzyt w konsekwentnie budowanym wizerunku prezydenta, który chce słuchać mieszkańców i zachęcać do współdziałania, co swoim nierzadko nazbyt technokratycznym językiem określa mianem "partycypacyjnego modelu zarządzania”. Za tej kadencji do mówienia zaproszono także tych, których głosu na co dzień się nie słucha, czyli osoby starsze, niepełnosprawne i rodziny wielodzietne. Te ostatnie w miejsce mało praktycznego biletu rodzinnego komunikacji miejskiej dostały taki, który faktycznie może odciążyć ich domowe budżety. Do wprowadzenia karty Rodzina Trzy Plus samorządu nie trzeba było wcale namawiać, choć nie był to rok wyborczy. A finansowym majstersztykiem w polityce społecznej była rozbudowa DPS Kalina, na którą miasto z własnej kasy wyłożyło zaledwie... 1 proc. kosztów.
To, czego zabrakło, to tytułu Europejskiej Stolicy Kultury, którego perspektywa - a pojawiła się ona jeszcze przed Żukiem - uruchomiła wielkie pokłady społecznej aktywności. Tytułu nie dostaliśmy, poczucie krzywdy pozostało, na pamiątkę mamy też kilka "eksportowych” imprez, które można reklamować w kraju. Z tamtej aktywności, mimo zapewnień, pozostało niewiele.