3 lipca 1949 roku o godz. 15 siostra Barbara Sadowska zobaczyła na obrazie Matki Bożej Częstochowskiej łzy. Ksiądz Tadeusz Malec miał stwierdzić, że z prawego oka spływają ciemne krople.
Obraz, który zapłakał w 1949 roku, to kopia jasnogórskiej ikony. Namalował ją w 1927 roku Bolesław Rutkowski na zlecenie ks. biskupa Leona Fulmana.
Katedra zamknięta
Ks. Tadeusz Malec opowiadał, że łza pod prawym okiem przypominała sopel. Była w kolorze bordowym, miała mieć około 3 cm długości i 1,5 centymetra szerokości. Ruch przy obrazie zauważyli ludzie, którzy modlili się w katedrze. Reakcja na łzy była bardzo żywiołowa: jęki, szloch, wołanie.
Już kilka godzin później katedra była pełna wiernych. Zamknięto drzwi wejściowe, a modlących wypuszczano przez zakrystię. O 2 w nocy zamknięto katedrę, jednak ludzie na placu modlili się do rana.
Wróg
Kolejka modlących rosła z godziny na godzinę. Ciągnęła się przez całe Stare Miasto, do Zamku, później do mostu na Bystrzycy. - Mieszkaliśmy wtedy na Cyruliczej, a ja miałem 11 lat - wspomina Chmielewski. - Mówiło się tylko o łzach. Całą rodziną poszliśmy do katedry. Pamiętam tłumy ludzi, ścisk, że nie można było dopchać się do obrazu.
Wiadomość o cudzie obiegła Lubelszczyznę. Nic dziwnego, że do Lublina zaczęli przybywać pielgrzymi z całej Polski. Polski, w której komuniści szczepili Polakom kult Stalina. Ksiądz abp senior Bolesław Pylak nie ukrywa, że Kościół był uważany za największe zagrożenie dla systemu komunistycznego w Polsce. A księża za największych wrogów.
Ale na horyzoncie pojawił się nowy wróg. Obraz, który płacze.
Wiernych coraz więcej
Ówczesny wojewoda lubelski alarmował telegramami Warszawę, że 8 lipca przed katedrą zgromadziło się 8 tysięcy ludzi. 9 lipca: 15 tysięcy rozmodlonych ludzi. 10 lipca na Matkę Boską czekało 20 tysięcy ludzi. 11 lipca mówiło się już o 40 tysiącach wiernych.
Ponieważ do Lublina zaczęli przyjeżdżać pielgrzymi z całej Polski, władze zablokowały miasto. Na drogach dojazdowych stały patrole milicji i wojska, które sprawdzały cel przyjazdu do Lublina. Kto podawał, że jedzie do katedry - musiał zawrócić. Wprowadzono zakaz sprzedaży biletów kolejowych do Lublina.
Do akcji wkroczyła Służba Bezpieczeństwa. Wśród modlących pojawili się agenci i prowokatorzy. Najprawdopodobniej to oni sprowokowali panikę, które wybuchła 13 lipca o 4.30 nad ranem. Ktoś krzyknął, że walą się rusztowania, którymi obstawiona była katedra. Uciekający tłum startował na śmierć 21-letnią Helenę Grabczuk.
- Ubecy aresztowali Franciszka Madeja. Odsiedział za łzy Matki Boskiej - mówi Chmielewski.
Jego brat Franciszek był wtedy na kolonii. - Siłą przedłużono nam wakacje o dwa tygodnie. Tak, żebyśmy nie zobaczyli, jak Matka Boska płacze - dodaje Franciszek.
Komunistyczna władza zaczęła organizować wiece protestujące przeciwko głupocie i ciemnogrodowi. 17 lipca doszło do starć z ludźmi wychodzącymi z katedry. W wyniku łapanki aresztowano kilkaset osób, milicja biła i oblewała wiernych wodą.
Odrywacie lud od żniw
25 lipca do aresztu trafili ks. Tadeusz Malec i Władysław Forkiewicz. Aresztowano kościelnych. Zarzucono im rozpowszechniane fałszywych informacji o cudzie, co miał spowodować "oderwanie się mas ludności od żniw”. Drugi zarzut dotyczył wywołania "niechętnego nastroju” do władz państwa polskiego.
Ks. Piotr Kałwa, ówczesny biskup lubelski, powołał specjalną komisję, która zbadała substancję przypominającą łzy. Eksperci nie potrafili wyjaśnić jej pochodzenia, ale stwierdzili, że nie są to ani łzy, ani krew. Biskup naciskany przez władze zaapelował o zaprzestanie pielgrzymek. Po aresztowani księży, 8 sierpnia podjął decyzję o zamknięciu katedry na tydzień.
Papieskie korony
Do dziś Kościół nie wypowiedział się oficjalnie w sprawie cudu lubelskiego. Ale w 1988 roku Jan Paweł II przyznał obrazowi papieskie korony. Podczas wizyty w Lublinie dla Jana Pawła II przygotowano przed obrazem Matki Bożej bogato zdobiony klęcznik. - Podszedł, popatrzył na Matkę Boską i ukląkł na kamiennej posadce; obok klęcznika - wspomina abp Senior Bolesław Pylak.
Ks. Adam Lewandowski, obecny proboszcz archikatedry lubelskiej wie, że za sprawą Matki Bożej dokonują się cuda uzdrowień. I cuda w ludzkich sercach.
- Kiedy trzy lata temu szedłem na poważną operację, długo modliłem się przed obrazem - mówi Chmielewski. - Wymodliłem sobie zdrowie.