Dopiero co pożegnaliśmy 2018 rok. To dobra okazja, żeby przypomnieć sobie najważniejsze sukcesy sportowe minionych 12 miesięcy. A tych nie brakowało. Nasze drużyny sięgały po trofea, a zawodnicy przywozili medale z najważniejszych imprez. Nie będzie łatwo powtórzyć tak udanego roku.
Jedno jest pewne: nie było bardziej utytułowanego zespołu niż MKS Perła. Lublinianki wygrały wszystko, co było do wygrania. Piłkarki ręczne Roberta Lisa sięgnęły po mistrzostwo Polski, wywalczyły krajowy puchar, a na dodatek wygrały także Challenge Cup. Zresztą dokonały nie lada sztuki, bo finałowe spotkania musiały rozegrać... dzień po dniu.
W sobotę, 13 maja, łatwo poradziły sobie z Pogonią Szczecin w ramach Pucharu Polski, który wygrały 34:25. A 14 maja założyły potrójną koronę. Tym razem pokonując w finałowym starciu Challenge Cup hiszpański zespół Rocasa Gran Canaria 27:23.
Klimat i kibice
- Udało się zmontować dobrą drużynę, w której stworzył się znakomity klimat. Dziewczyny chciały wygrywać i w konsekwencji zdobyliśmy wszystko, co tylko się dało - oceniał trener Robert Lis. - Patrząc na całą moją karierę trenerską, to również muszę przyznać, że to był mój najlepszy sezon. Uczestniczyłem wprawdzie w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro, ale tam nie byłem pierwszym trenerem - dodawał szkoleniowiec. I przyznał także, że swoją cegiełkę do sukcesów drużyny dołożyli jej kibice. - Dawali nam niesamowite wsparcie. Pozwolę sobie wrócić do konfrontacji z GTPR Gdynia w trzeciej rundzie. W pewnym momencie przegrywaliśmy już nawet sześcioma bramkami, a gra nam się kompletnie nie układała. Oni w nas nie zwątpili i zagrzewali dalej do walki. To dzięki nim udało nam się odwrócić losy spotkania i pokonać Gdynię - doceniał fanów MKS trener Lis.
Falująca forma
Można chyba zaryzykować stwierdzenie, że nasze województwo znowu piłką ręczną stoi. W końcu panowie także mają za sobą całkiem niezły rok. Co prawda Azoty Puławy znowu nie przełamały hegemonii: PGE Vive Kielce i Orlen Wisły Płock. Po raz czwarty z rzędu Piotr Masłowski i jego koledzy wywalczyli jednak brązowe medale PGNiG Superligi mężczyzn.
- Zapracowaliśmy na ten sukces. Może w ciągu roku nasza forma falowała, ale w decydujących momentach wspięliśmy się na wyżyny naszych umiejętności i potrafiliśmy przechylić szalę na swoją korzyść - wyjaśniał rozgrywający Azotów Paweł Podsiadło po drugim zwycięstwie nad Gwardią Opole.
Na torze i na stadionie
Nie rozpieszczali nas piłkarze, ale na wysokości zadania stanęły piłkarki. Kobieca drużyna Górnika Łęczna wreszcie okazała się lepsza od Medyka Konin i odebrała odwiecznemu rywalowi mistrzostwo Polski. Na dokładkę zielono-czarne wywalczyły także Puchar Polski. Szkoda tylko, że podopieczne Piotra Mazurkiewicza nie zaistniały w Lidze Mistrzyń. A było bardzo blisko.
Żużlowcy Speed Car Motor Lublin także osiągnęli wielki sukces. „Koziołki” zanotowały drugi z rzędu awans i po ponad 20 latach znowu będą rywalizować w najwyższej klasie rozgrywkowej. Trzeba też dodać, że większość ekspertów postawiła już krzyżyk na podopiecznych Dariusza Śledzia.
W pierwszym starciu o awans do PGE Ekstraligi ekipa z Lublina uległa na wyjeździe ROW Rybnik 38:52. Przed ostatnim biegiem rewanżowego spotkania na torze przy Al. Zygmuntowskich gospodarze prowadzili 49:35. Wszystko było jeszcze możliwe, ale Robert Lambert i Andreas Jonsson stanęli na wysokości zadania. Wygrali bieg 4:2, a całe zawody 53:37 i w Lublinie rozpoczęła się wielka feta.
Medalowe sekcje
Lekkoatletyka i pływanie to głównie sporty indywidualne. Trzeba jednak słówko wspomnieć o obu sekcjach AZS UMCS Lublin. Pierwsza została Drużynowym Mistrzem Polski 2018. Mocnym akcentem rok zakończyli też Jan Świtkowski i jego koledzy. W tym wypadku akademicy zostali najlepszym zespołem Zimowych Mistrzostw Polski. Podopieczni trenerów: Andrzeja Świtkowskiego i Piotra Kasperka wywalczyli najwięcej medali, zdobyli najwięcej punktów w „drużynówce”, a wysoko byli także w klasyfikacjach: młodzieżowców i juniorów.
16, 6 i 2
Było już o drużynach, teraz czas na przypomnienie indywidualnych popisów naszych zawodników i zawodniczek. Największy sukces osiągnęła Paulina Guba. Kulomiotka AZS UMCS Lublin w 2017 roku nie należała nawet do ścisłej czołówki swojej konkurencji. Mistrzostwa świata w Londynie zakończyła na 16 miejscu. W Halowych Mistrzostwach Europy w Belgradzie była za to szósta. W 2018 roku 27-latka zrobiła niesamowity postęp. W Berlinie zdobyła złoty medal mistrzostw Europy. I to w ostatniej próbie!
Wyprzedziła wówczas reprezentantkę gospodarzy i wielką faworytkę do tytułu Christinę Schwanitz. Skąd nagle tak wielka forma Guby?
- Przede wszystkim zaczęłam dużo mocniej trenować. Swoje zrobił trening motoryczny, a także profesjonalna opieka psychologa. To wszystko było kluczowe - tłumaczyła nam zawodniczka AZS UMCS. - Moim zdaniem przełomowy był Puchar Świata w Londynie. Po raz pierwszy pchnęłam tam ponad 19 metrów. Wcześniej miałam ten problem, że kiedy konkurs toczył się przy dużej publiczności i mocniejszych rywalkach ja nie do końca radziłam sobie z tą otoczką - wyjaśniała 27-latka. - Myślę, że właśnie wtedy przełamałam jakąś barierę psychiczną. Potem poszło już z górki.
A skoro o lekkoatletyce mowa, to trzeba dodać, że w 2018 roku tytuł wicemistrza Europy wywalczył Paweł Fajdek z Agrosu Zamość, "tylko" wicemistrza, bo wszyscy liczyli oczywiście o złoty medal. Łatwiej było się pogodzić ze srebrem tylko i wyłącznie z tego powodu, że na najwyższym stopniu podium stanął drugi z Polaków - Wojciech Nowicki.
119 i 115 medali
Kapitalny rok mają za sobą zapaśnicy Cementu Gryfa Chełm. Zawodnicy tego klubu w sumie wywalczyli aż 119 medali, w tym 52 zdobyte na krajowych imprezach. Ten najważniejszy zapisała na swoim koncie Katarzyna Krawczyk, która w mistrzostwach Europy była trzecia.
Znowu trzeba też wspomnieć o pływakach AZS UMCS. Jak wyliczył trener Piotr Kasperek akademicy z najważniejszych, krajowych zawodów przywieźli... 115 krążków. Nie będziemy wymieniać wszystkich, ale warto zapamiętać przede wszystkim jeden. W sierpniu polska sztafeta 4x100 m stylem dowolnym w składzie z: Janem Świtkowskim i Konradem Czerniakiem (obaj AZS UMCS) zajęła trzecie miejsce mistrzostw Europy w szkockim Glasgow.