Większość z prawie trzystu dzieci z Gruzji, które na zaproszenie Kancelarii Prezydenta RP latem odpoczywały w Polsce, obecnie wraz z rodzinami przebywa w ośrodkach dla uchodźców w Gori i Tbilisi.
W jeszcze gorszej sytuacji znajduje się około 12 tysięcy mieszkańców Tamaraszeni, Aczabeti i innych miejscowości leżących w tzw. strefie buforowej, którzy wciąż przebywają w ośrodkach.
- Ich domy zostały zrównane z ziemią i nie ma nawet śladu, po miejscach, w których kiedyś tętniło tam życie - mówi Iraki Kokaia z Ministerstwa Uchodźców w Tbilisi.
50 metrów
Czternastoletnia Nana Midodashvili, która z grupą 83 dzieci odpoczywała w Lublinie, pochodzi właśnie z takiej wioski. Teraz mieszka w jednym z ośrodków w Tbilisi.
Placówka znajdująca się w starym, dziewięciokondygnacyjnym, szpitalu wojskowym na przedmieściach Tbilisi. Mieszka tam około 900 osób. Na zestawionych ze sobą łóżkach w dawnych szpitalnych salach, na powierzchni około 50 mkw., śpią trzy, czasami cztery rodziny. Nie ma tam żadnych mebli czy nawet szafek na drobiazgi, które udało im się zabrać, kiedy uciekali z domów.
Na każdej kondygnacji budynku mieszkańcy mają do dyspozycji tylko trzy toalety i łazienki.
Jak zwierzęta
Gaiozi jest zrezygnowany i rozżalony. Co prawda, rząd wybudował dla uchodźców nowe osiedla, ale oni nie chcą przenieść się do tych domów.
- Jeśli się na to zgodzimy, już zawsze będziemy uchodźcami. Drugi raz w życiu muszę zaczynać wszystko od początku - mówi Gaiozi. - Po pierwszej wojnie osetyjskiej, tak jak teraz, wszystko straciłem i musieliśmy uciekać. Ale ile razy można zaczynać? - zastanawia się z wyrzutem mężczyzna.
Chcemy mówić po polsku
Tymczasem dla dzieci, które podczas letniego pobytu poznały Polskę, a obecnie przebywają jeszcze w placówkach dla uchodźców, Polska Szkoła im. św. Królowej Jadwigi w Tbilisi prowadzi raz w tygodniu lekcje języka polskiego.
Nurki Gabunia, dyrektor szkoły, była zaskoczona, gdy jesienią zgłosiło się do niej dwanaścioro dzieci gruzińskich chcących nauczyć się mówić po polsku. Okazało się, że jest to efekt zauroczenia naszym krajem podczas letniego pobytu.
- Spośród dzieciaków, które były w Polsce, więcej chciałoby chodzić na te lekcje, ale ich rodziców nie stać na przywożenie ich do szkoły - mówi dyrektorka. - Zwłaszcza gdy udało im się wyrwać w ośrodków dla uchodźców.
Tu jest bezpiecznie
Młodzi Gruzini do Polski dotarli w tym, w co byli ubrani. Nic ze sobą nie mieli. Kiedy przyjechali do Lublina, wysiadając z autokarów, z bagażnika wyciągnęli wypchane torby, pełne prezentów. - Właśnie dzięki temu, dzięki życzliwości ludzi czują się bezpiecznie - dodaje Maksim.
Uśmiech
Paczki na święta
Tiry z pomocą mają dotrzeć na miejsce 5 stycznie 2009 roku; w przeddzień gruzińskiej Wigilii.
Warszawski Caritas Polska wciąż prowadzi zbiórkę. Osoby i instytucje chcące wspomóc finansowo akcje, mogą kierować pomoc pod adresem:
CARITAS POLSKA, skwer Kard. Wyszyńskiego 9, 01-015 Warszawa.
Bank PKO BP S.A. 70 1020 1013 0000 0102 0002 6526, z dopiskiem: GRUZJA
(tom)