W sobotę wieczorem policję wezwali sąsiedzi kobiety. Jej krzyki było słychać w całym bloku. Z mieszkania dobiegał też płacz dziecka i wołanie o pomoc. Kobieta wyrzucała przez balkon to, co miała w domu.
Policjanci zastali zamknięte drzwi. Kobieta wykrzyczała, że razem z dzieckiem skoczy z trzeciego piętra. Sytuacja stawała się coraz bardziej niebezpieczna. Desperatka wybiegała na balkon z nożem ręku, po czym wracała do mieszkania. Policjanci weszli na sąsiedni balkon.
– Usłyszeli pisk dziecka – mówi Renata Laszczka-Rusek z biura prasowego KWP. – Wówczas jeden z policjantów przeskoczył na balkon. Wtedy kobieta odwróciła się w jego stronę i uderzyła go nożem w głowę.
Chciała uderzyć policjanta po raz drugi. Funkcjonariuszowi udało się zablokować cios. Kobieta cofnęła się i opadła na podłogę. Na klatce piersiowej miała dwie rany. Pomimo reanimacji zmarła.
– Wszystko wskazuje na to, że okaleczyła się pod wpływem silnego ataku depresji – dodaje Laszczka-Rusek.
Nic się nie stało jej 14-letniej córce. Policjant ma niegroźnie zranioną głowę. (er)