Obrotna 37-latka zatrzymana niedawno za kierowanie gangiem sutenerów to ta sama kobieta, która przed kilku laty oszukała na 10 mln zł kilkadziesiąt osób. Śledczy przyznają, że Iwona G. po wyjściu z aresztu ponownie zajęła się nielegalnym biznesem,
Gang sutenerów został rozbity w połowie grudnia. Policjanci zatrzymali wówczas czterech mężczyzn i kobietę. Śledczy dowodzą, że to właśnie 37-letnia Iwona G. kierowała działalnością grupy.
Nielegalny proceder miał trwać od lutego. 37-latka i jej kompani prowadzili w całym kraju agencje towarzyskie, tzw. „mieszkaniówki”. Policjanci ustalili, że grupa zwerbowała przynajmniej 20 kobiet. Wśród nich była nawet osoba niepełnosprawna. Ze względu na swój stan, nie była w stanie ocenić, w jakiej sytuacji się znalazła.
Prokuratura zastrzega, że liczba pokrzywdzonych może wzrosnąć. Szefowa grupy i jej koledzy mają odpowiadać nie tylko za czerpanie zysków z prostytucji, ale i handel ludźmi. Grozi za to do 15 lat więzienia.
Zobacz: Zatrzymani członkowie grupy czerpiącej korzyści z prostytucji i handlu ludźmi
Kobieta, która miała kierować, gangiem jest doskonale znana policji. Jak ustaliliśmy, to słynna „finansistka” z Bełżyc, którą zatrzymano w listopadzie 2016 r. Wówczas nazywała się Iwona K.
To bohaterka jednego z najgłośniejszych śledztw ostatnich lat. Prokuratura zarzuciła jej wyłudzenie ok. 10 mln zł. Kobieta prowadziła biuro finansowe. Proponowała klientom m.in. wyjątkowo atrakcyjne polisy inwestycyjne. Obiecywała szybki i duży zysk, od 10 do nawet 30 procent w skali roku. Oferta skusiła przynajmniej kilkadziesiąt osób.
Kobieta inkasowała od swoich klientów kwoty od 100 do 200 tys. zł. Zdarzały się jednak znacznie większe sumy. Rekordzista powierzył jej aż 430 tys. zł. Wszystko stracił. Z akt sprawy wynika, że Iwona G. nie przekazywała wpłat klientów towarzystwom ubezpieczeniowym. Defraudowała pieniądze, przeznaczając je na własne potrzeby. Kupowała np. drogie samochody i nieruchomości. Wśród pokrzywdzonych są nawet bliscy Iwony G.
– Obiecywała dobry zarobek, ale zabrała wszystkie oszczędności moje i syna. Robiła wrażenie kobiety sukcesu, a my daliśmy się oszukać – przyznała krewna Iwony G., z którą rozmawialiśmy niedługo po zatrzymaniu „finansistki”.
Kłopoty Iwony G. rozpoczęły się jesienią 2016 r. Kobieta przestała wypłacać odsetki z inwestycji. Unikała kontaktu z klientami. Ci zaczęli zgłaszać się na policję i do prokuratury. Iwona G. wyprowadziła się wtedy ze swojej willi niedaleko Bełżyc. Ukrywała się przed wierzycielami. Zatrzymano ją w apartamencie w Lublinie. Podczas przesłuchania w prokuraturze przyznała się do wyłudzeń. Została tymczasowo aresztowana. Ale ten środek zapobiegawczy nie może być stosowany bez ograniczeń. Po zebraniu najważniejszych dowodów sąd uznał, że kobieta może czekać na zakończenie śledztwa na wolności.
– Śledztwo trwa, ale jest już na ukończeniu – zapewnia Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Po wyjściu z aresztu Iwona G. zajęła się prowadzeniem agencji towarzyskich. Zatrzymanie przez policję zakończyło się powrotem do aresztu. Nie wiadomo, czy inwestorzy oszukani przez Iwonę G. będą mogli odzyskać pieniądze. Z akt sprawy wynika bowiem, że formalnie kobieta nie ma żadnego majątku.