Mieszkańcy powiatu puławskiego mogą odetchnąć z ulgą. Puławskim kryminalnym udało się schwytać podejrzanego o serię podpaleń drewnianych budynków oraz nieużytków w okolicach Kazimierza Dolnego. Jest wniosek o areszt.
Strażacy, którzy przyjeżdżają na miejsce pożarów jako ich przyczynę najczęściej wskazują zwarcie instalacji elektrycznej lub zaprószenie ognia przez domowników. Gdy jednak płonie drewniany, położony na uboczu, niezamieszkały budynek bez podłączonego prądu i gazu, przyczyna musiała być inna. Takim obiektem był nieczynny ośrodek wypoczynkowy "Piast" przy ul. Puławskiej w Kazimierzu Dolnym, który w ogniu stanął na początku lipca. Z obiektu zostały zgliszcza. Straż od początku nie miała wątpliwości, że to podpalenie.
Niedługo po tym pożarze w pobliskiej Bochotnicy spłonęła drewniana stodoła, a następnie drewniany, niezamieszkały dom. Wtedy dla wszystkich stało się jasne, że w okolicach Kazimierza Dolnego grasuje seryjny podpalacz. Mieszkańcy gminy zaczęli obawiać się o swoje bezpieczeństwo. Śledztwo w tej sprawie wszczęła puławska policja, ale trwające postępowanie nie zniechęciło piromana. W okolicach Parchatki i Bochotnicy w tym samym czasie podpalono trawy.
W sierpniu policja znalazła trop. Kryminalni współpracujący z biegłymi z zakresu pożarnictwa ustalili potencjalnego sprawcę podpaleń. W czwartek zdecydowano o jego zatrzymaniu. Mężczyzna nie stawiał oporu. To 24-letni mieszkaniec gminy Kazimierz Dolny. Co ciekawe, w przeszłości był strażakiem-ochotnikiem w jednej z miejscowych jednostek. Po przesłuchaniu podejrzany najpewniej nie wróci już do domu.
Co kierowało 24-latkiem? Jak powiedział mundurowym, fascynowały go działania strażaków. Od samego początku starał się, żeby podejrzenia nie padły na niego. Nie potrafił jednak powiedzieć, skąd brał pomysły na kolejne podpalenia.
Puławska prokuratura do sądu skierowała wniosek o jego tymczasowe aresztowanie. Jeszcze dziś zostanie doprowadzony do sądu. Grozi mu do 10 lat więzienia.