Urzędnicy ze Starostwa Powiatowego w Lublinie zakończyli kontrolę w szpitalu powiatowym w Bychawie. Starosta zlecił ją po naszym artykule o dyrektorze placówki, który miał sprzedawać pracownikom importowany proszek do prania.
– Kontrola potwierdziła fakt sprzedaży proszku – mówi starosta lubelski Zdzisław Antoń. – W związku z tym złożyliśmy zawiadomienie do urzędu skarbowego z wnioskiem o przeprowadzenie kontroli prawno-skarbowej. Chcemy, żeby sprawdzono, czy nie doszło do naruszenia przepisów.
Wobec szefa jednostki na razie nie zostały podjęte żadne kroki. – W grę wchodzi urlopowanie do czasu wyjaśnienia sprawy. Ale muszę kierować się dobrem szpitala. Dopóki nie znajdziemy sposobu na zarządzenie placówką, pan dyrektor będzie wykonywał swoje obowiązki – zapowiada Antoń.
O sprawie pisaliśmy w poniedziałek. W ubiegłym tygodniu do starosty trafił anonimowy list z informacją o tym, że dwie pracownice bychawskiego szpitala w godzinach pracy mają sprzedawać „proszek do prania pochodzący z przemytu z Ukrainy, który nie posiada stosownych certyfikatów unijnych”.
– Wyżej wymienione panie sprzedają ten produkt bez paragonów fiskalnych w cenie 15 zł za pięciokilogramowe opakowanie. Dostawcą tego towaru jest pański podwładny, pan dyrektor Andrzej Strawa – czytamy w piśmie.
Szef placówki przyznał, że sprzedawał proszek pracownikom, ale zaprzeczył, aby był on przemycany z Ukrainy. Zapewniał też, że nic na tym nie zarabiał.
– To proszek niemiecki, który kupiłem od importera i przywiozłem na prośbę swoich pracownic. Nie chodziło o zarobek, sprzedawałem go po cenie zakupu. To była chęć pomocy, bo wiadomo, że w służbie zdrowia zarobki nie są duże – tłumaczył nam Andrzej Strawa.