Teren miasta przez 24 godziny na dobę „obserwuje” ponad 70 kamer. Niestety, obraz z większości z nich nie jest wyświetlany na monitorach Straży Miejskiej, a jedynie nagrywany na dysk. Ponadto, najstarsze urządzenia zaczynają się psuć i wymagają wymiany.
Sławomir Leszczyński, komendant puławskiej Straży Miejskiej nie ukrywa, że część kamer zaczęła szwankować. – Najstarsze z nich mają już ponad 10 lat. Pracują bez przerwy w zmiennych warunkach atmosferycznych, w zimie na mrozie, a w lecie potrafią nagrzać się nawet do 60 stopni. Od pewnego czasu widzimy, że nie działają tak, jak powinny. Obraz się zacina, lub nie ma go wcale – przyznaje szef SM, który wystąpił już do władz Puław o dotację na wymianę sprzętu. Potrzeba na to ok. 350 tys. złotych. To wystarczyłoby do wymiany kamer, macierzy dyskowych itp. – Obraz z tych nowych byłby znaczniej lepszej jakości. Część z nich, dzięki podczerwieni, sprawdzałaby się także po zmroku – dodaje komendant.
Kamery to jednak nie wszystko. Nierozwiązanym problemem pozostają ograniczone możliwości podglądu obrazu. Strażnicy mogą oglądać to, co pokazuje jedynie niewielka część z około 70 kamer, jakie posiada cały miejski system razem z tym obsługiwanym przez Puławską Spółdzielnię Mieszkaniową. Ta ostatnia w ciągu ostatnich trzech lat zainwestowała w osiem nowych kamer, które zamontowano na oiedlach Gościńczyk, Niwa i Norwida. Działają, ale obraz z nich, zamiast na strażnicze ekrany, trafia jedynie na dysk.
– Przed ich zakupem mieliśmy porozumienie z miastem. Liczyliśmy na to, że zostaną one podłączone do miejskiego systemu, ale tak się nie stało - przyznaje Wacław Strzelec, prezes PSM. – Zależy nam na bezpieczeństwie mieszkańców naszego miasta i pozostajemy otwarci na współpracę.
Problem w tym, że nawet jeśli miasto wyraziłoby zgodę na podłączenie spółdzielczych kamer do swojego systemu, na niewiele się to zda. Chodzi o to, że centrum wizyjne to niewielkie pomieszczenie z kilkoma ekranami, zbyt małymi, żeby stale mogły wyświetlać obraz z całego miasta. Dlatego o budowę nowego centrum monitoringu już w 2016 zabiegał ówczesny komendant SM, Dariusz Karmasz. Wskazywano wtedy m.in. na potrzebę udostępnienia na ten cel nowego pomieszczenia np. MPWiK, ale ta koncepcja upadła. Obecnie nikt już do niej nie wraca.
– To byłyby ogromne koszty, poza tym stworzenie takiego centrum nic nam nie da, jeśli nie zwiększymy zatrudnienia. Ograniczeniem pozostaje percepcja strażnika, który nie jest w stanie skutecznie w tym samym czasie śledzić obrazu z 60, czy 70 kamer – tłumaczy Sławomir Leszczyński.
To oznacza, że szanse na podłączenie kamer PSM do miejskiego systemu są niewielkie. Jeszcze mniej prawdopodobne będzie utworzenie w najbliższym czasie nowego centrum wizyjnego. Z uwagi na ograniczenia budżetowe, także wymiana sprzętu, o który wnioskuje straż, nie jest pewna. Czy władze znajdą środki na dotację dla strażników, dowiemy się po opublikowaniu projektu nowego budżetu.