Rozbawiony tłum przechodzi z jednego końca promu na drugi, żeby go rozbujać, bo osiadł na mieliźnie. Tak wyglądał jeden z kursów z Kazimierza Dolnego na drugi brzeg Wisły w ubiegłą sobotę podczas Festiwalu Kazimiernikejszyn.
Nagranie z tego zdarzenia umieściła w sieci jedna z turystek, które płynęły promem. Na filmie widać jak kilkadziesiąt osób przechodzi z jednego końca na drugi. Wszyscy świetnie się przy tym bawią. O rozbujanie promu miała poprosić załoga.
Jak to się stało, że na promie znalazło się tyle osób? – Presja klientów była tak duża, że nie udało się zapanować na ilością wchodzących na prom ludzi przyznaje Maciej Goławski, prezes spółki „Prom”, która obsługiwała ten kurs i tłumaczy, że prom utknął na mieliźnie ze względu na bardzo niski poziom Wisły.
Goławski twierdzi, że nie dotarły do niego informacje o tym, że to załoga poprosiła pasażerów o rozbujanie promu. – Nawet jeśli to prawda to prom jest niezatapialny nawet przy takiej liczbie osób. Ponadto stał na mieliźnie, co oznacza, że głębokość Wisły wynosiła ok. 50 cm – zaznacza prezes i podkreśla, że konstrukcja promu uniemożliwia jego wywrócenie. – Nawet gdyby wszyscy pasażerowie zaczęli się rytmicznie i synchronicznie bujać – zapewnia Goławski. – Prom został ściągnięty z mielizny przy pomocy innego statku, a taka sytuacja już się nie powtórzyła.