Dyrektor Szkoły Podstawowej nr 10 im. Adama Mickiewicza w Puławach została oskarżona przez jedną z nauczycielek o nierówne traktowanie i bezpodstawne zawieszenie w obowiązkach. Małgorzata Tarłowska tłumaczy, że postępowała zgodnie z przepisami chroniącymi dobro dziecka.
Był 4 września 2020 roku, kiedy znajdujące się pod opieką nauczycielki dzieci z pierwszej klasy SP nr 10, skończyły zajęcia i miały opuścić szkołę. Siedmiolatki zwykle odbierane są przez rodziców. Tego dnia jednak jeden z uczniów "Dziesiątki" został wypuszczony do domu sam. Dziecko mieszkało poza miastem. Udało się na pięciokilometrowy spacer, w trakcie którego pokonało m.in. most na Wiśle. Chłopcu nic się nie stało, ale jego rodzice najedli się strachu. Dyrektor szkoły zdecydowała wtedy o zawiadomieniu o tym zdarzeniu rzecznika komisji dyscyplinarnej przy wojewodzie.
Winna, czy nie?
Rzecznik skierował sprawę do komisji w wnioskiem o ukaranie nauczycielki. Ta uznała ją za winną. Kobieta odwołała się jeszcze do komisji odwoławczej przy ministerstwie, ale bez skutku. Wszystkie gremia zgodnie uznały, że kobieta naruszyła przepisy. W grudniu tego samego roku anglistka została zawieszona, co skutkowało utratą dodatku za wysługę lat oraz dodatku motywacyjnego. Według nauczycielki było to działanie bezpodstawne. Innego zdania jest dyrektor szkoły.
– Zgodnie z Kartą Nauczyciela, w sytuacji kiedy dojdzie do narażenia bezpieczeństwa i dobra dziecka, dyrektor jest zobowiązany do zgłoszenia takiego zdarzenia do komisji dyscyplinarnej. Takiego zgłoszenia dokonałam – tłumaczy Małgorzata Tarłowska. Jak dodaje, brak zgłoszenia mógł narazić ją samą na pociągnięcie do odpowiedzialności.
To tylko uchybienie
Niezadowolona z decyzji o zawieszeniu nauczycielka sprawę skierowała do Sądu Apelacyjnego w Lublinie, który w zeszłym roku przyznał jej rację. Zgodnie z prawomocnym orzeczeniem, wypuszczenie dziecka ze szkoły bez opieki, nie było "naruszeniem obowiązków nauczyciela", a jedynie "uchybieniem przeciwko porządkowi pracy". Sąd podniósł także fakt, że chłopiec "bezpiecznie dotarł do domu", a pozostałe zostały odebrane przez opiekunów.
Łagodne stanowisko sądu z czerwca zeszłego roku stanęło w sprzeczności z opinią rzecznika, komisji dyscyplinarnej i odwoławczej. Wyrok zaskoczył także dyrektor szkoły.
– W mojej ocenie uchylenie kary dyscyplinarnej wobec skarżącej było kontrowersyjne – mówi Tarłowska, nazywając powrót siedmiolatka do domu "szczęśliwym", a nie bezpiecznym. – Tak naprawdę żadnego bezpieczeństwa tam nie było – podkreśla nasza rozmówczyni.
Uniewinniający wyrok otworzył nauczycielce możliwość powrotu do pracy. Ta obecnie przebywa na urlopie. Postanowiła natomiast złożyć oficjalną skargę do puławskiej rady miasta na dyrektor szkoły, zarzucając jej m.in. nierówne traktowanie, niewłaściwą organizację pracy (co miało przyczynić się do wypuszczenia dziecka bez opieki), a także bezpodstawne odsunięcie od wykonywania obowiązków. Wśród zarzutów znalazła się też utrata dostępu do dziennika elektronicznego.
Kara za nadgorliwość?
Dyrektor szkoły tłumaczy, że wszyscy urlopowani nauczyciele tracą czasowo dostęp do dziennika, co nie może być uznane za nierówność w traktowaniu. Małgorzata Tarłowska odpiera także zarzut o złej organizacji czasu pracy nauczycieli, tłumacząc wprowadzone w 2020 roku zmiany wymogami sanitarnymi. Podnosi jednocześnie, że skarżąca była jedyną nauczycielką, która narzekała na wprowadzone zmiany. Pozostali pracownicy według jej oceny po prostu dostosowali się do nowego regulaminu.
Złożona z puławskich radnych Komisja Skarg, Wniosków i Petycji złożoną przez nauczycielkę skargę uznała za zasadną. Samorządowcy nie byli przy tym jednomyślni.
– Ja nie ukrywam, że głosowałem przeciw. Uważam, że nie możemy nikogo karać za to, że postępował zgodnie z przepisami, nawet jeśli uznalibyśmy to za nadgorliwość. Poza tym uważam, że od rozstrzygania sporów pomiędzy pracownikiem, a pracodawcą są inne organy - mówi Andrzej Kuszyk, przewodniczący komisji.
W czwartek sprawą zajmie się cała rada. Przyjęcie uchwały uznającej skargę na dyrektor szkoły za zasadną może skutkować wyciągnięciem wobec niej konsekwencji zawodowych przez prezydenta miasta.