![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
Brak stałego dostępu do wody. Zwierzęta stojące w gnoju, w prowizorycznej wiacie lub starej przyczepie do przewozu koni. Tak wygląda hodowla kilku krów prowadzona przez mieszkańca Puław. Na miejscu był już lekarz weterynarii. Właścicielowi grozi grzywna.
![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
Działka znajduje się przy ul. Polskiej Organizacji Wojskowej w Puławach. Ogrodzony teren z tabliczką "nieupoważnionym wstęp wzbroniony", na którym stoją zbite z desek, dykty, obłożone płachtami, dywanami i folią wiaty.
Konstrukcja ugina się pod swoim ciężarem, a przed zawaleniem chroni ją kilka podpórek. Tak wygląda "obora" dla krów. Dwie z nich stoją na starej słomie, w gnoju, bez dostępu do wody. Trzecia ma jeszcze gorzej, jest uwiązana w starej przyczepie do przewozu koni.
O tym, że nie są to właściwe warunki do hodowli krów wiadomo było nie od dzisiaj. Sprawa była zgłaszana już w ubiegłym roku. Niestety, zalecenia po jesiennej kontroli inspekcji weterynaryjnej nie przyniosły rezultatu. Kolejna, w asyście policji, miała miejsce w ostatni poniedziałek.
- Stwierdziliśmy brak stałego dostępu do wody i nakazaliśmy jej zapewnienie w trybie natychmiastowym - mówi Tomasz Szymanek, lekarz weterynarii z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Puławach. - Właściciel otrzyma także miesiąc na zapewnie krowom warunków nie zagrażających ich zdrowiu życiu - dodaje.
Te, jak zaznacza, w ciągu ostatnich miesięcy uległy znacznemu pogorszeniu. Decyzja nakazująca wykonanie zaleceń ma zostać wkrótce podpisana. Jeśli i tym razem, właściciel krów nie polepszy warunków swoim krowom, PIW może nałożyć na niego grzywnę.
Sprawę starszego mężczyzny pilotują panie z puławskiej fundacji "Uszy do Góry". - To się nie mieści w głowie, jak można tak bardzo nie dbać o zwierzęta. Puste baniaki po wodzie, brak wentylacji, światła - wylicza Anna Filipowska, prezes organizacji pro-zwierzęcej, która najchętniej umieściłaby krowy w zaprzyjaźnionych gospodarstwach. - Mamy takie dwa w gminie Janowiec, chętnie i za darmo mogą się nimi zaopiekować - podkreśla.
Z wnioskiem o odebranie krów fundacja na razie jednak nie wystąpi. - Dajemy mu ostatnią szansę, ale jeśli z niej nie skorzysta, zrobimy wszystko, żeby te zwierzęta zostały odebrane - zapowiada.
![e-Wydanie](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/public/dziennikwschodni.pl/e-wydanie-artykul.png)