Wzmożone siły policji, pozamykane ulice, a nawet baseny - miasto na przyjazd warszawskiej Legii przygotowywało się od tygodni. Wtorkowe widowisko odbyło się jednak bez zakłóceń. Kibice, nie licząc nie zawsze kulturalnego dopingu, zachowywali się spokojnie. Nie zanotowano żadnych wybryków
Wisła Puławy miała sporo szczęścia w losowaniu. Trafienie na mistrza kraju było sportowym i logistycznym wyzwaniem, ale także szansą na promocję miasta, klubu oraz przyciągnięcie na stadion przy ul. Hauke-Bosaka rekordowej liczby miłośników piłki nożnej.
Najbardziej obawiano się agresywnych zachowań. Mecz został uznany za imprezę masową podwyższonego ryzyka. Puławska policja ściągnęła wsparcie z sąsiednich jednostek. Przyjechali także funkcjonariusze prewencji z Lublina, wyposażeni m.in. w ciężki wóz z armatkami wodnymi. Z powodu meczu nieczynny był miejscowy aquapark, a na kilka godzin przed pierwszym gwizdkiem zamknięto część ulic prowadzących na stadion.
Jak się jednak okazało, zastosowane środki ostrożności przewyższyły realne zapotrzebowanie. Na stadionie i ulicach panowała piknikowa atmosfera. Tuż przed meczem zorganizowano konkursy dla kibiców, a z głośników w pewnym momencie popłynęła znana wszystkim kibicom Legii piosenka „Sen o Warszawie” Czesława Niemena – uchodząca za hymn stołecznej drużyny.
Goście z Warszawy nie sprawiali żadnych kłopotów na trybunach. Głośno dopingowali swoją drużynę, chociaż nie zawsze w sposób kulturalny. Na pojawiające się wulgaryzmy kilka razy reagował spiker. Ducha fair play oddawał transparent kibiców Wisły z napisem: „Jedno miasto, kluby dwa, Wisła Puławy, Legia Warszawa”. Legioniści odpowiedzieli śpiewając m.in. „Legia Warszawa całe Puławy pozdrawia”. Jedynym incydentem, o jakim poinformowała policja, było nielegalne odpalenie kilku rac przez kibiców Wisły.
Na trybunach, zgodnie z zapowiedziami, zasiadła rekordowa liczba kibiców. Mecz oglądało ponad 3,9 tys. osób. Wynik sportowy dla nikogo nie był zaskoczeniem. Wisła przegrała z mistrzem kraju 1:4 i odpadła z rozgrywek Pucharu Polski.
– Ale miasto na pewno wygrało i to jeszcze przed rozpoczęciem meczu – mówił spotkany na meczu dyrektor MOSiR, Antoni Rękas.
Faktycznie, dla puławskiego klubu i miasta wtorkowe widowisko było świetną formą promocji. – Kibice gości mogli zobaczyć nasze miasto i obiekty sportowe. Obrazy z Puław poszły w świat dzięki transmisji telewizyjnej i sądząc po wielu pozytywnych komentarzach, wszyscy zaangażowani w organizację meczu dobrze wywiązali się z roli gospodarza – mówi Paweł Wójcik z Wydziału Komunikacji Społecznej puławskiego magistratu.
Zadowolony może być także klub, który miał szansę powiększenia grona swoich sympatyków. – Pod względem organizacyjnym i promocyjnym był to niewątpliwie sukces – uważa Michał Świderski, rzecznik prasowy KS Wisła Puławy.