– To był najbardziej żałosny i druzgocący widok na świecie – przyznają wolontariuszki puławskiej fundacji „Przyjazna Łapa”. Z interwencji w jednej z wiosek w gminie Gniewoszów wróciły z psem. Owczarek był trzymany w skandalicznych warunkach.
Do widoku, jaki zastały wolontariuszki w jednej z miejscowości w powiecie kozienickim, mimo dziesiątek podobnych interwencji, nie były przyzwyczajone. Pies w typie owczarka niemieckiego w wieku około 10 lat był przetrzymywany w ciemnym, niewielkim pomieszczeniu gospodarczym, na gołym betonie. Bez słomy czy jakiegokolwiek gałgana, na którym pomógłby się położyć. Klepisko przez lata pokryło się odchodami, o których sprzątaniu pamiętano równie rzadko jak o uzupełnianiu miski.
Skamlający wyrzut sumienia
Na jego trop wpadły wolontariuszki puławskiej fundacji „Przyjazna Łapa”.
– Na podwórku przywitała nas kobieta. Była chętna pokazać nam swojego psa. Zaprowadziła nas do budynku gospodarczego koło domu, gdzie ujrzeliśmy najbardziej żałosny i druzgocący widok w świecie – opowiadają.
Przetrzymywany w ciemności, na mokrym betonie pies słaniał się na łapach. Wychudzony, osłabiony, z poważnymi ubytkami w sierści, ze strupami na całym ciele. Jego właścicielka nie pamiętała nie tylko o jedzeniu, czystej wodzie czy posłaniu – pies nigdy nie był nawet szczepiony ani odrobaczany. Miał pchły, anemię i zapalenie uszu. Skamlał z bólu i głodu.
Potrzebne pieniądze na leczenie
– Postanowiliśmy odebrać psa interwencyjnie. Nie mogliśmy go tak zostawić – przyznaje Agnieszka Śniegocka, prezes fundacji „Przyjazna Łapa”.
Schorowane zwierzę trafiło do puławskiej lecznicy przy ul. Norwida. Jego stanem zdrowia zaskoczeni byli nawet weterynarze, którzy niejedno już widzieli. Psa czeka długie i kosztowne leczenie, na które potrzebne są pieniądze (fundacja prosi o darowizny i szuka dla niego nowego domu).
Właścicielka Reksa pisemnie zrzekła się do niego praw.
– Złożymy zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa – zapowiada prezeska fundacji. Chodzi o znęcenie się nad zwierzętami.
Właściciele Ciapka niewinni
Sądy nie zawsze skazują właścicieli cierpiących zwierząt. Przykładem jest opisywana również na naszych łamach historia Ciapka z gminy Wilków. Pies chorował na nowotwór, miał dużą narośl na pysku, cierpiał. Mimo to, jego właściciele nie zabrali go do weterynarza. Schowali psa przed wzrokiem sąsiadów i czekali, aż umrze.
Puławska fundacja, po odebraniu zwierzęcia właścicielom i badaniach weterynaryjnych, zdecydowała o jego uśpieniu. Prokuratura w Opolu Lubelskim nie dopatrzyła się jednak winy po stronie właścicieli psa, podobnie jak miejscowy sąd.
– Nie zgadzamy się z tą decyzją. To przyzwolenie na takie zachowania wobec zwierząt, na znęcanie się nad nimi – ocenia Śniegocka, której zdaniem przypadki łamania prawa wobec zwierząt powinny być napiętnowane, a winni ukarani.