O problemach ze znalezieniem operatora nowoczesnych maszyn, wsparciem z miasta, konieczności zatrudnienia kolejnych pracowników i nadziejach związanych z projektem wartym 21 mln złotych, rozmawiamy z Tomaszem Szymajdą, prezesem Puławskiego Parku Naukowo-Technologicznego w Puławach.
PPNT otrzymał w tym roku pół miliona złotych z budżetu miasta. Po co wam te środki?
Pieniądze potrzebne są w pierwszej kolejności na działalność bieżącą. Pamiętajmy o tym, że nasza spółka powstała w trudnym okresie. Dwadzieścia z trzydziestu przedsiębiorstw musiało od nas odejść, bo nie regulowało swoich zobowiązań finansowych wobec parku. Ich miejsce sukcesywnie uzupełniamy kolejnymi podmiotami, ale te zajmują znacznie mniejszą powierzchnię. Poza tym na starcie uzyskują dużą pomoc publiczną, więc nie generują takich wpływów, na jakie liczyliśmy w naszych prognozach na tym etapie działalności parku. Wsparcie potrzebne nam jest również z powodu projektu unijnego, o jaki się staramy wspólnie z naszymi partnerami.
Chodzi o wkład własny?
To projekt, którego wartość wynosi 21 mln złotych i musimy wykazać odpowiednie przepływy finansowe. Krótko mówiąc, musimy udowodnić, że jesteśmy w stanie realizować nowe zadania. Wykazać, że jesteśmy do tego zdolni. I te 500 tys. złotych nam to gwarantuje.
Co to za projekt?
To dla nas duża szansa. Staramy się o środki unijne razem z Zakładami Azotowymi, Instytutem Nowych Syntez Chemicznych, UMCS-em i funduszami kapitałowymi. Rywalizujemy z innymi instytucjami otoczenia biznesu w całej wschodniej Polsce. Jeśli nasz wniosek zostanie wysoko oceniony i podpiszemy umowę, będziemy mogli pomóc w rozwoju dwustu nowych pomysłów. Sfinansujemy obsługę księgową dla ich autorów, doradztwo prawne, badania rynku, badania naukowe, pomoc w tworzeniu biznesplanów. Zaoferujemy im również pomieszczenia i wyposażenie do prowadzenia działalności. Dodatkowo każdy podmiot otrzyma swojego opiekuna, który przez rok będzie wspierał rozwój tych inicjatyw.
To osoby, które park będzie musiał zatrudnić.
Do obsługi projektu będziemy potrzebowali siedmiu osób z odpowiednimi kompetencjami i doświadczeniem, ale w większości zajmą się tym osoby, których już zatrudniamy. Z rynku będziemy musieli pozyskać około 2-3 nowych pracowników. W zależności od stanowiska, część kosztów ich wynagrodzeń będzie finansowane ze środków unijnych.
Wracając do bieżących problemów PPNT, tym największym wydaje się kłopot za znalezieniem operatora maszyn, w tym pieców do spieku metali.
Cały nasz park maszynowy ma powierzchnię 1,5 tys. metrów kwadratowych, a znajdująca się w nim urządzenia są warte 13 mln złotych. Pozyskanie firmy, która poradzi sobie z jego obsługą i zagwarantuje optymalne wykorzystanie maszyn nie jest łatwe. Mamy już podmiot, który wykazuje zainteresowanie, ale szukamy dla niego partnera. Potrzebujemy pewności, że na wytwarzane produkty będzie zbyt. Zależy nam również na tym, żeby nowy operator tych urządzeń posiadał odpowiednie fundusze, które zapewnią mu finansową stabilność. Mam nadzieję, że w lecie ta sprawa się rozstrzygnie i będziemy mogli podpisać umowę.
Z pozyskaniem firm, których interesują biura jest trochę łatwiej. W PPNT zaczyna być ich coraz więcej.
Obecnie mamy 30 podmiotów, czyli mniej więcej tyle, ile znajdowało się tutaj przed opuszczeniem parku przez firmy, które nie spełniały naszych oczekiwań. Nie zajmują one procentowo dużej powierzchni, ale są to ciekawe inicjatywy. Wśród nowych lokatorów jest m.in. producent elektrycznych rowerów i hulajnóg, biuro projektujące instalacje odnawialnych źródeł energii, firma tworząca systemy zarządzania, wyspecjalizowane centrum weterynaryjne, edukacyjne, czy też podmiot z branży biotechnologii.
Jeśli te firmy się rozwiną i zostaną w parku na dłużej, a w przyszłości dołączą do nich nowe podmioty, jak operator parku maszynowego, pojawi się szansa na finansową niezależność i odcięcie "kroplówki" z budżetu miasta?
Bardzo bym tego chciał, ale przypomnę, że jesteśmy najmłodszą spółką miejską. I nie jedyną, która taką pomoc otrzymuje. Daliśmy szansę nowym firmom, a pożegnaliśmy te, które niczego nie wnosiły. Przeprowadziliśmy więc pewien reset, który był konieczny. Z tym, że teraz, po dwóch latach od zawiązania spółki, musimy zaczynać niemal od zera. Dlatego potrzebujemy cierpliwości i zaufania ze strony samorządu i mieszkańców. Mamy pomysły i wiemy, co zrobić, żeby PPNT zaczął spełniać pokładane w nim nadzieje.
Z Tomaszem Szymajdą rozmawiał Radosław Szczęch