Do groźnie wyglądającego pożaru doszło w piątek, około godz. 5:00 rano w Puławach. Autobus Miejskiego Zakładu Komunikacji zapalił się na pętli przy ul. Włostowickiej. Jego gaszenie trwało 1,5 godziny.
Ogień pojawił się w komorze silnika i szybko się rozprzestrzeniał. Początkowo kierowca autobusu chwycił za gaśnicę i próbował samemu poradzić sobie z ogniem, ale to nie wystarczyło. Na miejsce przyjechało trzy zastępy Państwowej Straży Pożarnej. Strażacy z pożarem autobusu linii nr 1 walczyli ponad 1,5 godziny.
- Tam została podana ciężka piana i prąd wody, co było konieczne ze względu na materiał, który się zapalił. Było to dużo plastiku i gumy - mówi Krzysztof Morawski, rzecznik PSP w Puławach. Na szczęście, wewnątrz nie było pasażerów. Żadnych obrażeń nie odniósł również kierowca.
Przyczyną pożaru, zdaniem strażaków, było zwarcie instalacji elektrycznej w komorze silnika. Auto firmy Jelcz-Salus było jednym ze starszych pojazdów używanych przez puławski MZK. W przyszłym roku miało zostać wymienione.
- W miejsce tego autobusu podstawiliśmy auto zastępcze, również z naszej floty. Mamy pewien zapas, który pozwala na taki manewr. Oczywiście doszło do niewielkiego opóźnienia, ale linia nr 1 jest obsługiwana - zapewnia Henryk Mizak, prezes MZK, który będzie musiał podjąć decyzję o tym, czy w tej sytuacji spółka powinna kupić nowy autobus, czy zaczekać na przyszłoroczną wymianę taboru.
Nie bez znaczenia jest w tym przypadku również umowa na świadczenie usług zawarta z Dęblinem, która kończy się w czerwcu. Jeśli ta nie zostanie przedłużona, zakup nowego autobusu okaże się zbędny.