Szef Platformy Obywatelskiej w powiecie puławskim, Paweł Nakonieczny, krytycznie odniósł się do polityki informacyjnej PKP-PLK w kontekście remontu linii kolejowej z Lublina do Dęblina. Przestrzega również przed możliwością utraty dotacji na remont linii nr 30 w kierunku Łukowa.
– Wykonawca, który ucieka z placu budowy, może się przydarzyć nawet najlepszemu rządowi. Ale inwestor, czyli PKP-PLK, niepotrzebnie dezinformował nas o postępach prac na tej linii. Znając opinie fachowców, którzy zwracali uwagę na ogromne poślizgi i opóźnienia, słaliśmy zapytania, a ten nas uporczywie nas dezinformował, że wszystko jest dobrze – opowiada Nakonieczny, przyznając, że ostatnie takie pismo otrzymał we wrześniu.
Na poniedziałkowej konferencji prasowej Nakonieczny wrócił też do słów ministra rozwoju, który marszałkom województw zarzucił opieszałość w wydatkowaniu środków unijnych.
– Minister Kwieciński groził, że środki unijne mogą nam przepaść. Dzień później dostaliśmy z Brukseli pismo, z którego wynika, że takiego zagrożenia nie ma – wypomina szef puławskich struktur PO.
Nakonieczny przestrzega jednak przed realnym ryzykiem utraty unijnego dofinansowania za pięć lat. Sprawa dotyczy remontu innej linii kolejowej, LK nr 30, czyli odcinka Lublin-Łuków. Jak tłumaczy, rozpoczęcie prac jest bezpośrednio związane z tym, kiedy zakończą się roboty na LK nr 7.
– Nie można rozpocząć modernizacji jednotorowej trzydziestki jeśli nie otworzy się siódemka. Musimy je zacząć do 2020 roku, a rozliczyć do 2023, inaczej naprawdę przepadną nam te pieniądze (ok. 60 mln zł) – tłumasczy Nakonieczny.