Według jednego z puławskich radnych rozwarstwienie zarobków pracowników Urzędu Miasta i jego jednostek, pogłębia się zbyt mocno w porównaniu do wzrostu zarobków kadry kierowniczej.
Jak wynika z oświadczeń majątkowych, średni wzrost dochodów kierowników wydziałów Urzędu Miasta w Puławach, licząc od roku 2007 do 2017 wyniósł około 80 procent. Dekadę temu ich zarobki oscylowały wokół 50 tys. złotych rocznie, obecnie jest to już poziom 90 tysięcy.
W tym samym czasie znacznie wrosły także dochody osób zarządzających miastem. Dla przykładu, sekretarz w 2007 roku osiągnęła roczny dochód w wysokości blisko 97 tys. złotych. W ubiegłym roku, zarobki na tym samym stanowisku (licząc również wszystkie dodatki), były o niemal 60 procent wyższe. Sowite wynagrodzenia, powyżej 110 tys. złotych rocznie, otrzymują dyrektorzy jednostek podległych miastu. Prezesi miejskich spółek – od 150 do nawet 220 tys. złotych rocznie.
Szeregowi pracownicy wydziałów, czy jednostek podlegających urzędowi, o takich dochodach mogą pomarzyć. – Z tego, co mówią wynika, że podwyżki dla nich wynoszą 100-200 złotych, podczas, gdy dla kierownictwa idą w tysiące – mówi radny Paweł Maj, który złożył interpelację w sprawie pogłębiającego się rozwarstwienia płac.
Jego zdaniem, władze miasta, dla najniższej zarabiających pracowników powinny wprowadzić podwyżki kwotowe, a nie procentowe. – Inaczej zawsze nieadekwatnie dużo będą zyskiwały szczeble kierownicze – zauważa samorządowiec, który przypomina, że urząd nie jest korporacją. – I nie powinien czerpać wzorców z jej funkcjonowania – dodaje.
Radny zwraca uwagę również na brak dysproporcji w zarobkach tam, gdzie jego zdaniem powinny one mieć miejsce. Przykładem jest podobne wynagrodzenie oferowane dyrektorom dużych jednostek, zarządzających znacznym majątkiem i dziesiątkami pracowników, oraz kierowników małych wydziałów w ratuszu, którzy mają „pod sobą” kilka osób. – Niektóre z takich wydziałów powinny zostać rozwiązanie i włączone do innych – proponuje Maj.
Kompetencje i umiejętności
Zdaniem sekretarz miasta Marty Maślankiewicz, żeby wypowiadać się na temat wynagrodzeń, należy posiadać „spersonalizowaną wiedzę”, bez której można popełnić błąd, wyciągając krzywdzące wnioski.
– Poziom wynagrodzenia zasadniczego poszczególnych pracowników różni się w zależności od wykształcenia, umiejętności, kompetencji i powierzonego stanowiska pracy. Ponadto, pracownicy podlegają okresowej ocenie opartej o różne kryteria w zależności od stanowiska pracy. Jej wyniki również mają wpływ na wysokość wynagrodzenia – tłumaczy sekretarz. – Porównywanie wysokości wynagrodzeń pomiędzy różnymi pracownikami bez spersonalizowanej wiedzy o różnych parametrach dotyczących tych pracowników może prowadzić jedynie do niesprawiedliwych i wręcz krzywdzących wniosków oraz błędnej oceny sytuacji – dodaje, zwracając uwagę na fakt, że polityka płacowa zależy od wyłącznych kompetencji kierowników jednostek.
O tym się nie rozmawia
W przypadku kierowników wydziałów jest jednak trochę inaczej. Ich możliwości ograniczają się do wnioskowania o podwyżki dla konkretnych osób. Ostateczną decyzję podejmuje prezydent. Wśród załóg większych jednostek funkcjonują z kolei związki zawodowe, które negocjują wysokość wynagrodzeń w imieniu zrzeszonych w nich osób. Podwyżki, jak również wysokość zarobków, jak mówi nam jedna z pracownic, to jednak najczęściej sprawa indywidualna, o której się nie rozmawia, nawet na korytarzach. Urzędniczka przyznaje również, że osoby młode, zaczynające pracę, nadal nie mogą liczyć na zbyt wiele.
W Puławach zarabiają lepiej
Czy koszt rocznego utrzymania kierownictwa miasta jest wysoki? Porównaliśmy dwa miasta o podobnej wielkości: Puławy oraz jedno z bogatszych miast w kraju – Sopot. Jego dochody budżetowe zaplanowane w 2018 roku są o 50 mln złotych wyższe od tych, które mają wpłynąć do budżetu Puław. Mimo to, na wynagrodzenia dla kierownictwa, ten nadmorski kurort (na prawach powiatu) przeznacza mniej. Jego prezydent, dwoje wiceprezydentów, sekretarz i skarbnik kosztują trójmiejskiego podatnika – 775 tys. złotych rocznie. Puławy na ten sam cel przeznaczają ponad 810 tys. złotych. Z reguły mniej niż w Puławach, zarabiają również dyrektorzy sopockich szkół. Przykład – dyrektor tamtejszego III LO zarabia 78 tys. złotych rocznie, a ZS nr 1 - 83 tys. zł. Z kolei w jednym z puławskich Zespołów Szkół, dyrektor otrzymuje prawie 112 tys. złotych rocznie.
>>>