- Lekarz został oskarżony o przyjęcie łapówki od dwóch pacjentów oraz o żądanie pieniędzy od dwóch kolejnych osób - mówi Andrzej Lepieszko, zastępca prokuratora okręgowego w Lublinie.
Prokuraturę zawiadomił Jan Z., pacjent chirurga, który pomimo sfałszowanej historii choroby renty nie dostał. Zażądał więc, żeby lekarz zwrócił mu 2,5 tys. zł łapówki. Rozmowa zakończyła się kłótnią. Doktor ani myślał zwracać pieniędzy. Pacjent był jednak sprytny. Nagrał rozmowę na magnetofonie, a kasetę zaniósł do prokuratury.
Jan Z. utrzymywał, że doktor sam zaproponował mu pomoc w załatwieniu renty. Potem spreparował dokumentację lekarską. Wpisał w niej, że pacjent ma płaskostopie, bóle stawów i chorą wątrobę. Wziął za to dwa tysiące złotych. Żeby uwiarygodnić marny stan zdrowia wypisał Janowi Z. zwolnienia z pracy. Pacjent płacił za każde po 100 zł, ale i tak komisja lekarska renty mu nie przyznała.
Niedoszły rencista podał też prokuraturze nazwiska kilku innych osób, od których Franciszek S. miał wziąć bądź żądać łapówki. Prokuratura oskarżyła lekarza, że od innego pacjenta, Wojciecha M., przyjął 200 euro i 200 zł. Doktor miał napisać za to w dokumentacji lekarskiej, że M. jest chory na płaskostopie. Nic to mu nie pomogło i także pan Wojciech renty nie dostał. Z kolei Jacek D. miał usłyszeć od lekarza propozycję: dwa tysiące złotych za to, żeby z dokumentacji lekarskiej wynikało, że jest niezdolny do pracy. Odmówił, tak samo jak kolejna pacjentka, której lekarz - jak twierdzi prokurator - proponował załatwienie renty.
Na przesłuchaniu w prokuraturze lekarz zaprzeczył temu, żeby brał bądź żądał łapówek. (er)