Czy człowiek mijający się z prawdą może być starostą - zastanawia się głośno jeden z radnych powiatowych. Chodzi o przedwyborcze wypowiedzi starosty, że poseł Włodzimierz Karpiński nie pomaga szpitalowi. Tymczasem sąd stwierdził, że poseł jednak pomagał.
Oświadczenie starosty poskutkowało tym, że poseł złożył przeciwko niemu pozew w trybie wyborczym. Rozprawa Karpiński kontra Kamiński odbyła się 19 października, czyli w przeddzień ciszy wyborczej. Ale sąd oddalił wniosek Karpińskiego, bo uznał, że wypowiedzi te nie zawierały agitacji i nie są materiałami wyborczymi, w związku z tym nie mogą być rozpatrywane w takim trybie. Zdaniem sądu, wnioskodawcy pozostaje ewentualnie dochodzenie swoich praw z tytułu naruszenia dóbr osobistych w odrębnym procesie.
Ale zwycięstwo starosty okazało się pozorne. Bo w uzasadnieniu do postanowienia sąd stwierdził, że "oświadczenie starosty puławskiego, które ukazało się na łamach prasy zawierało informacje nieprawdziwe”. Zdaniem sądu, poparcie przez Włodzimierza Karpińskiego wniosku szpitala o umorzenie jego zaległości niewątpliwie było formą udzielenia wsparcia szpitalowi.
Dlatego podczas ostatniej sesji Rady Powiatu Paweł Nakonieczny (Wspólnota Samorządowa) złożył interpelację w której zasugerował, że osoba, która kłamie nie powinna być starostą, bo jako pracownik samorządowy powinien się on cieszyć nieposzlakowaną opinią.
- Czy jest poprawne i zgodne z zasadami przyzwoitości by osoba, której przed sądem wykazano, że mija się z prawdą dla osiągnięcia doraźnego celu politycznego, jest osobą właściwą dla sprawowania tejże funkcji - pytał Nakonieczny.
Ale starosta nie zamierza wcale odchodzić ze stanowiska i tłumaczy, że był przekonany iż poseł Karpiński rzeczywiście nie zajmował się sprawą szpitala. - Pan radny sugeruje, że jestem przestępcą. Ale jest pewna granica, której człowiek kulturalny nie powinien przekraczać - ucina Sławomir Kamiński, starosta puławski.