Właściciele pasiek podliczają straty. - Miodu będzie mniej nawet o jedną trzecią - szacują niektórzy. Powód? Co roku ten sam - rolnicy opryskują swoje uprawy w czasie, gdy latają pszczoły.
Dzikowski stracił pszczoły około miesiąc temu. To nie był jedyny taki przypadek w tej gminie. - Co roku pszczoły się trują, ale w tym roku straty będą dużo większe. Nie tylko pod względem ilości pszczół, ale również w miodzie - spodziewa się Barbara Solis, żona pszczelarza z Owczarni.
- Przypadki podtruć pszczół notujemy co roku - potwierdza Andrzej Zarębski, sekretarz gminy Józefów nad Wisłą. - Niektórzy rolnicy nie przestrzegają przepisów i pryskają swoje uprawy w czasie gdy kwitną sady.
To problem całego naszego rolniczego regionu. - Wczoraj rozmawiałem z rolnikiem z miejscowości Granice. Starcił ok. 30 rodzin wskutek opryskiwania malin. Podobnie było w pasiece pod Włodawa, gdzie pszczoły hoduje ksiądz. Podtruło mu się ok. 35 rodzin - wylicza Zbigniew Jankiewicz, prezes Stowarzyszenia Pszczelarzy Lubelskich.
- O tej porze jedna pszczela rodzina może liczyć nawet ok. 80 tys. pszczół - podaje dr hab. Małgorzata Bieńkowska, kierowniczka Zakładu Hodowli Pszczół puławskiego Oddziału Pszczelnictwa Instytutu Ogrodnictwa. - Cena za jedną pszczelą rodzinę to ok. 500 zł. Środki chemiczne mają też wpływ na jakość matek pszczelich i trutni.
Zdaniem dr hab. Małgorzaty Bieńkowskiej, podtrucia pszczół wynikają nie tylko z niewiedzy rolników. - Problem leży gdzie indziej. Na opakowaniach oprysków albo nie ma, albo informacja jest niepełna, że dany środek jest szkodliwy dla pszczół. Rolnicy nie wiedzą, że danego środku nie można stosować podczas lotu pszczół lub w okresie kwitnienia roślin. Również sprzedawcy nie uprzedzają o tym kupujących - mówi Bieńkowska.
I apeluje, aby takie środki stosować nocą. - Pryskanie w dzień jest karygodne. Należy też zwracać uwagę na okres karencji - wskazuje kierowniczka Zakładu Hodowli Pszczół.