Za kratki trafił właściciel sklepu, kierownik z firmy Żagiel oraz dwóch pośredników. Kłopoty ma też dalsze 40 osób ze Świdnika i okolic, które za kilkadziesiąt złotych zgodziły się pomóc w wyłudzaniu pieniędzy z Kredyt Banku.
Nasza prokuratura prowadzi śledztwo w tej sprawie już od kilku miesięcy. Choć pierwsze aresztowania miały miejsce jeszcze w styczniu, prokuratorskie działania były trzymane w tajemnicy. – Chodziło o to, żeby nie spłoszyć osób, którym chcieliśmy postawić zarzuty – mówi Beata Wiraszka-Bereza, prokurator rejonowy w Świdniku.
Zaczęło się od złożonej w policji skargi mieszkańca Świdnika. Bank zażądał od niego spłaty rat za komputer. Mężczyzna czuł się oszukany, bo nic na raty nie kupował.
Podpisał co prawda fikcyjną umowę ze sklepem, że taki towar kupuje. Zrobił to, gdyż właściciel sklepu obiecał, że będzie za niego spłacał raty. Okazało się, że to wierzchołek góry afery, polegającej na wyłudzaniu pieniędzy z banku.
Pomysłodawcami oszustwa było dwóch znajomych: właściciel sklepu i kierownik z „Żagla”. (prokuratura odmawia podania ich bliższych danych). Sklepikarz podpisywał z tzw. słupami fikcyjne umowy, z których wynikało, że sprzedawał im na raty sprzęt. Znajdował ich przez naganiaczy.
– Za użyczenie swoich danych brali po kilkadziesiąt złotych – mówi Justyna Rutkowska-
Skowronek, zastępca prokuratora rejonowego w Świdniku. – Żadnego towaru nie dostawali.
Umowy na ratalną sprzedaż zatwierdzał znajomy sklepikarza z „Żagla”, firmy, która pośredniczyła pomiędzy sklepem a bankiem. Dzięki temu Kredyt Bank przelewał pieniądze na konto sklepu. W ten sposób kredytował zakup sprzętu. Formalnie jego dłużnikami stawali się nabywcy towaru. I to oni powinni spłacać raty.
Część z rat rzeczywiście była zwracana przez sklepikarza. Inne nie. – Przelane przez bank pieniądze za rzekome raty mógł potraktować jako bardzo nisko oprocentowany kredyt – mówi prokurator Rutkowska-Skowronek.
Prokuratura wylicza, że oszuści wyłudzili z banku około 100 tys. zł. Do aresztu trafiło również dwóch pośredników, który zajmowali się znajdowaniem osób gotowych za kilkadziesiąt złotych podpisać fikcyjne umowy ratalne. Śledztwo ma charakter rozwojowy. Prokuratura sprawdza wszystkie transakcje, które w ostatnim czasie przeprowadził właściciel sklepu. W ubiegłym tygodniu postawiła zarzut oszustwa kolejnemu podejrzanemu, który oprócz tego, że sam podpisał fikcyjną umowę, to jeszcze namówił do tego trzech znajomych.
Śledztwo to jednak dopiero początek kłopotów dla mieszkańców Świdnika, który uczestniczyli w oszustwie. Bank przyśle do nich komornika, który będzie egzekwował niespłacone raty.