Za komuny sprawa była prosta: kto donosił, ten był zdrajcą. Po zmianie ustrojowej donos przestał być podkładaniem sobie nawzajem świni, a coraz częściej zaczyna być traktowany jako obywatelska postawa. Jak na tle Polski wypada tu nasze miasto?
Od kołyski
- Staramy się wpajać naszym uczniom dobre wzorce - mówi dyrektor. - Odwaga cywilna, prawdomówność - te cechy uważamy za niezwykle istotne. W przypadku, gdy dziecko poczuje się przez kogoś skrzywdzone, to na pewno porozmawia z nauczycielem, ale anonimy nie wchodzą w grę. To powinna być szczera rozmowa. Chcemy uniknąć pomówień i pokazać, że za fałszywe informacje grożą konsekwencje.
Jak się okazuje, świdniczanie donoszą często i chętnie. Głównie do policji, do urzędu skarbowego, Straży Miejskiej i inspektoratu budowlanego.
- Nie należy postrzegać współpracy z policją jako rzeczy nagannej - twierdzi Grzegorz Hołub ze świdnickiej policji. - Mamy dużo anonimów, to prawda, ale to dzięki nim dowiadujemy się o poważnych przestępstwach.
Policja szczegółowo sprawdza każdy donos, nawet jeśli jest to anonim. Urząd skarbowy też, ale pod warunkiem że wypowiedź ma sens i jest w formie pisemnej.
- Zdarzają się telefony typu: "Pan X jest chamem i podatków nie płaci”, ale takimi się nie zajmujemy - twierdzi Jan Ulanicki, z-ca naczelnika Urzędu Skarbowego. - Jeżeli jednak wypowiedź ma choćby jakieś cechy prawdopodobieństwa, to możemy zająć się sprawą.
Bliźni wilkiem
- Forma donosów jest naprawdę przeróżna - mówi Grzegorz Matejko z Lubzelu. - Niektóre wyglądają bardzo porządnie, rzeczowo, napisane na komputerze, a niektóre to brudne kartki, z mnóstwem błędów gramatycznych. Podobnie telefony: nagrywane są na automatyczną sekretarkę, którą potem przesłuchuje pracownik wydzielonego wydziału. Zdarza się, że niektórzy klienci rzucają bluzgi, a niektórzy mówią szeptem i w "zaufanym tonie”. Donosów jest sporo, w końcu dla nich mamy powołany specjalny wydział "łapaczy”, no i ten "numer antykradzieżowy”
Inspektorat budowlany od wielu lat opierał się na "potajemnych informacjach” od sąsiadów.
- Ostatnio donosów jest coraz mniej, ale to pewnie za sprawą coraz mniejszej liczby nielegalnych budów - twierdzi Krzysztof Baranowski, dyrektor Powiatowego Inspektoratu Budowlanego. - Wcześniej bywało ich sporo, co pozwalało nam na znalezienie dziko postawionych budynków. Sami byśmy tego nie mogli zrobić, świdnicki Wydział Budowlany ma zbyt mało pracowników.
Czy donos społeczeństwu pomaga, czy szkodzi?
W Niemczech zaledwie co dziesiąta osoba potępia wysyłanie anonimów. Nasi sąsiedzi mają w tej sprawie niemałe doświadczenie - w czasach NRD 60 proc. z nich należało do służb specjalnych, a współpracowało z nimi aż 90 procent społeczeństwa.
Polacy podczas II wojny światowej wysłali prawie dwa miliony donosów.