18 maja 1938 roku 20-letni pilot wystartował z Bezmiechowej (Bieszczady) na szybowcu PWS-101. Wylądował dokładnie 577,8 km dalej. W Małych Solecznikach niedaleko Wilna. Tadeusz Góra, jeden z najwybitniejszych polskich pilotów mieszkający dziś w Świdniku, jeszcze wtedy nie przypuszczał, że tym przelotem ustanowił rekord świata w długości lotów. I na zawsze przejdzie do historii światowego lotnictwa.
– Właśnie wtedy pomyślałem, że na upamiętnienie zasługuje także miejsce, gdzie pułkownik wylądował – wspomina Tadeusz Chwałczyk, wielki miłośnik lotnictwa i przyjaciel Tadeusza Góry.
W 2003 r. płk Góra wraz z Tadeuszem Chwałczykiem przylecieli do Małych Soleczników, żeby odszukać miejsce, w którym ponad pół wieku wcześniej wylądował pilot.
– O ile ustalenie dokładnego miejsca startu z Bezmiechowej nie było żadnym problemem, o tyle umiejscowienie lądowania było bardzo trudne. Tu dzisiaj wszystko wygląda inaczej – twierdzi Tadeusz Góra.
Piękno go przyciągnęło
Kiedy polski pilot wylądował, hrabia Plater zaprosił go do siebie na obiad. I choć dziś nie ma tu śladu po dworze Platerów, to jednak po ponad pół wieku udało się ustalić dokładne miejsce lądowania. Ciągną się tu piękne łąki, które kwitną właśnie w maju. Kilka kilometrów dalej jest niewielka miejscowość zamieszkana głównie przez Polaków. A najbliżej miejsca, gdzie Tadeusz Góra wysiadł ze swojego szybowca, znajduje się polska szkoła. To właśnie tutaj w 68 rocznicę wielkiego przelotu odsłonięto pamiątkową tablicę. Polskie dzieci z litewskich Soleczników będą ją teraz codziennie oglądać, idąc na lekcje.
– Kiedy ustaliliśmy już, że lądowanie było niedaleko szkoły, wysłałem list do dyrekcji, w którym opisałem to wielkie wydarzenie. Bardzo się ucieszyli. Zaczęliśmy wspólnie dążyć do tego, żeby uratować pamięć o tym lądowaniu – wspomina Chwałczyk.
Kontakty zaowocowały niebawem partnerską współpracą Soleczników i Świdnika, którego Tadeusz Góra jest zasłużonym mieszkańcem. Wszyscy byli zgodni: wielki człowiek i wielki lot zasługują na wielką pamięć. – Pułkownik Góra wystartował w nieznane jak Ikar. A gdzie wylądował? W naszych Małych Solecznikach. Chyba piękno tego terenu tak go przyciągnęło – mówiła ze wzruszeniem Danuta Butko, dyrektor szkoły w Solecznikach. – Ja bym chciała, żebyśmy dorównali temu wspaniałemu czynowi.
Na szczęście wylądował u nas
Na uroczystości odsłonięcia pamiątkowej tablicy zjawili się przyjaciele Tadeusza Góry, wielcy polscy lotnicy i miłośnicy lotnictwa. Ryszard Hać, rektor Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych w Dę
blinie wyraził nadzieję, że trasą z Bezmiechowej do Soleczników na której jest Dęblin, Świdnik i Wilno będą latać tak wybitni piloci, jak Tadeusz Góra.
– Pewnie chciał dolecieć do Wilna – dodał Leonard Talmont, mer rejonu solecznickiego. – Ale na nasze szczęście zatrzymał się u nas. Dzięki temu sława naszej małej miejscowości poleci wraz z tym wielkim pilotem daleko poza Polskę i Litwę.
O rekordowym locie słyszeli też Polacy, którzy żyją w pobliskich Dużych Solecznikach. – Już od dawna głośno u nas o tym – mówiła Maria Kozakiewicz. – Cieszymy się, bo większość z nas w tym rejonie to Polacy. Jeździmy do Polski, śledzimy na bieżąco, co się dzieje w kraju. A tu się okazało, że mieliśmy w naszych rodzinnych stronach takie wielkie wydarzenie za sprawą naszego rodaka.
Burmistrz Świdnika przyznał, że lot Tadeusza Góry połączył po latach Świdnik z Solecznikami. – I to w tym najważniejszym, ludzkim wymiarze – stwierdził Waldemar Jakson.
Litwini uhonorowali polskiego pułkownika Medalem Sił Powietrznych Litwy.
– Każdy z nas od dzieciństwa doświadcza wielu granic; miasta, kraju, talentu, wiedzy – mówił proboszcz miejscowej parafii. – Za wszelką cenę dążymy do tego, by je przekroczyć. Są granice, których przekraczać nie można – dobra, sprawiedliwości, wolności. Pułkownik Tadeusz Góra przekroczył granicę rekordu. Dobrze, że stało się tu tuż obok szkoły – miejscu, gdzie przekraczane są granice wiedzy. To wspaniały wzorzec dla naszych dzieci. Oby idąc przykładem pułkownika Góry pokonywały same dobre granice.