Monika Z. – skazana w głośnym procesie, dotyczącym zabójstwa 3,5-miesięcznego Maksymiliana, wpadła w ręce świdnickich policjantów. 27-latka była poszukiwana przez austriackie organy ścigania. Ma tam do odsiedzenia wyrok za nieumyślne spowodowanie śmierci chłopca.
Pochodząca z okolic Mełgwi Monika Z. została zatrzymana we wtorek, wczesnym popołudniem.
– Za 27-latką wydano Europejski Nakaz Aresztowania – wyjaśnia Elwira Domaradzka, oficer prasowy świdnickiej policji. – Umożliwia on aresztowanie osoby poszukiwanej i wydanie jej do kraju, w którym zostanie postawiona przed sądem lub przekazana do wykonania wcześniej orzeczonej kary.
– Austriacki sąd skazał Monikę Z. na 4 lata pozbawienia wolności za nieumyślne spowodowanie śmierci swojego syna – wyjaśnia Piotr Sitarski z Prokuratury Okręgowej w Lublinie. – Ma do odbycia jeszcze 3,5 roku kary.
Kobieta trafiła do celi. W czwartek sąd zajmie się wnioskiem o jej tymczasowe aresztowanie. Później Monika Z. będzie mogła zostać przekazana stronie austriackiej, o ile sama nie zdecyduje, że woli „odsiedzieć” wyrok w polskim więzieniu.
Monika Z. została skazana w głośnym procesie, dotyczącym zabójstwa jej 3,5 miesięcznego syna – Maksymiliana. Pisaliśmy o tym w lutym, ubiegłego roku. Do zbrodni doszło w niewielkim mieście Sankt Pölten, w północno-wschodniej Austrii. Sprawa wstrząsnęła tamtejszą opinią publiczną.
Monika Z. mieszkała razem ze swoim partnerem – 30-letnim Waldemarem O. Feralnej nocy mężczyzna wezwał pogotowie do ich 3,5 miesięcznego syna. Dla Maksymiliana było już jednak za późno na ratunek. Chłopiec zmarł. Kompletnie pijana matka dziecka wróciła do domu godzinę po wizycie pogotowia.
Lekarze zdiagnozowali u chłopca ciężki uraz czaszki i mózgu. Niemowlak miał siniaki na całym ciele. Badania wykazały również, że Maksymilian miał wcześniej połamane żebra. Dziecko było więc od dłuższego czasu maltretowane.
Biegli powołani przez prokuraturę ocenili później, że niemowlę zginęło w wyniku „potężnego uderzenia w głowę”.
Waldemar O. i Monika Z. trafili do aresztu. W telefonie kobiety znaleziono SMS-a, w którym narzekała na zachowanie niemowlaka. – Nie mogę już znieść jego wrzasku – pisała do Waldemara O.
Tuż po narodzinach chłopca, zachowywała się zupełnie inaczej.
– Trzymajcie kciuki, żeby nasz maluch na święta był już z nami w domu – pisała na swoim facebookowym profilu.
Podczas późniejszego śledztwa rodzice chłopca wzajemnie obarczali się odpowiedzialnością za jego śmierć. Para ma jeszcze jedno dziecko - kilkuletniego chłopca. Po śmierci młodszego brata Alexander trafił do rodziny zastępczej.
Waldemar O. został skazany na dożywocie.