Monika Z. – skazana za przyczynienie się do śmierci własnego syna, zostanie w lubelskim areszcie. Będzie czekała na ekstradycję do Austrii, gdzie ma do odsiedzenia kilkuletni wyrok. Już raz wymknęła się tamtejszemu wymiarowi sprawiedliwości.
Monika została zatrzymana przez kryminalnych ze Świdnika po tym, jak wystawiono za nią Europejski Nakaz Aresztowania. W ostatni czwartek sąd miał zdecydować o jej ekstradycji, ale strona austriacka nie dostarczyła kompletu przetłumaczonych dokumentów. Sąd postanowił, że kobieta nie może czekać na ekstradycję na wolności. Przedłużył jej tymczasowe aresztowanie do 22 grudnia.
W Austrii Monika Z. została skazana za nieumyślne spowodowanie śmierci swojego syna. Nie czekała jednak na wezwanie do zakładu karnego. Uciekła do Polski, w okolice rodzinnej Mełgwi. Razem ze swoim chłopakiem wynajęła domek nad jeziorem. We wrześniu po raz pierwszy wpadła w ręce policji. Brała udział w napadzie na sklep w Dominowie. Jej partner sterroryzował ekspedientkę i ukradł kilka tysięcy złotych. Para uciekła charakterystycznym, czarnym kabrioletem. Świadkowie doskonale zapamiętali ten samochód. Niedługo później Monikę i jej chłopaka zatrzymał patrol drogówki. Mężczyzna trafił do aresztu, ale kobietę wypuszczono na wolności. Do policjantów nie dotarł bowiem jeszcze wystawiony w Austrii nakaz aresztowania.
Monika Z. to „bohaterka” głośnego procesu, dotyczącego zabójstwa jej 3,5 miesięcznego syna – Maksymiliana. Pisaliśmy o tym w lutym, ubiegłego roku. Do zbrodni doszło w Sankt Pölten, w północno-wschodniej Austrii. Monika Z. mieszkała razem ze swoim partnerem – 30-letnim Waldemarem O. Feralnej nocy mężczyzna wezwał pogotowie do ich 3,5 miesięcznego syna. Dla chłopca było już jednak za późno na ratunek. Lekarzom nie udało się go uratować. Kompletnie pijana matka dziecka wróciła do domu godzinę po wizycie pogotowia.
U dziecka zdiagnozowano ciężki uraz czaszki i mózgu. Badania wykazały również, że Maksimilian miał wcześniej połamane żebra. Dziecko było więc od dłuższego czasu maltretowane. Biegli ocenili później, że niemowlę zginęło w wyniku „potężnego uderzenia w głowę”. Waldemar O. i Monika Z. trafili do aresztu. Podczas późniejszego śledztwa rodzice chłopca wzajemnie obarczali się odpowiedzialnością za śmierć chłopca.
Proces pary trwał zaledwie dwa dni. Monika Z. dostała 4 lata więzienia. Jej partnera sąd skazał na dożywocie.