- Nigdy wcześniej nie apelowaliśmy o pomoc tak bardzo. Dawaliśmy sobie radę, bo trafiały do nas najczęściej zwierzęta z kocim katarem albo wirusowym zapaleniem jelit. W tym roku bez przerwy przeprowadzamy ciężkie operacje chirurgiczne i ortopedyczne – mówi Elżbieta Karasińska, szefowa Lubelskiego Animalsa
Na stronie Ratujemy Zwierzaki trwa internetowa zbiórka na pomoc kolejnym podopiecznym Stowarzyszenia Opieki nad Zwierzętami „Lubelski Animals”. Dzisiaj było na niej ponad 12 tys. zł. Potrzeba kolejnych niespełna 23 tys. zł.
- Chorych, cierpiących i okaleczonych zwierząt, które trafiły pod naszą opiekę w tym roku, trudno jest zliczyć – piszą organizatorzy akcji. - Skazane są na powolne konanie w bólu, cierpieniu i głodzie. Pochylamy się nad nimi i z całych sił i mocy staramy się przywrócić im wiarę w człowieka.
Przykłady z ostatnich tygodni. Buras po tym, jak wpadł pod samochód miał połamaną miednicę z przemieszczeniami kości, odłamaną miednicę od kości kręgosłupa oraz odłamanie ogona od kręgosłupa. Suka Wega z Nowodworu ma oskalpowane biodro od kręgosłupa do pazurów. Przeszła dwie operacje i czeka ją kolejna. Kocur Kiton został skatowany. Efekt: uszkodzony kręgosłup, połamana miednica.
- Zrobiliśmy mu operację. Same blachy i śruby potrzebne, żeby go „złożyć” to wydatek rzędu 1200 zł. Wkrótce czekają go dwie kolejne operacje – mówi Tarasińska. - Z działek za Dąbrową przywieźli nam ciężarną kotkę z połamaną miednicą. Przeszła cesarkę rodząc jednego, ale niepełnosprawnego, bo niechodzącego kocurka. Na szczęście dobrze się rozwija i bawi się na leżąco. Jego mama zaraz po zabiegu przeszła operację miednicy.
To tylko początek listy. Niedawno z gospodarstwa w Siemieniu zabrano interwencyjne osiemnaście skrajnie wycieńczonych krów, które stały w jeziorze gnojowicy oraz kilka psów. Do Animalsa trafiła w ten sposób m.in. skrajnie wycieńczona, oblepiona kleszczami i pchłami suka, która karmiła pięcioro szczeniąt. Była przywiązana grubym, krótkim łańcuchem bez obroży do rozpadającego się ciągnika stojącego na środku rupieciarni. Mimo upału, nie miała ani kropli wody.
- Wczoraj przyjechała do nas z gminy Adamów kocica z oskalpowaną nogą. Mama pięciu osesków, których nie miała już czym karmić. Kotki były na skraju wykończenia – relacjonuje Karasińska. - Nie wiem, co się ostatnio dzieje. Trudno mi to już ubrać w słowa. Czasami mamy do czynienia ze skrajnymi aktami barbarzyństwa, a czasami z bezmyślnością.
Tak było w przypadku kobiety, która przygarnęła sukę ze schroniska. Zwierzę wyskoczyło przez okno mieszkania na parterze i wpadło pod samochód. W efekcie na leczenie ogromnych obrażeń i wykonanie dwóch operacji przeznaczyć trzeba było 6 tys. zł. To kwota znacznie przekraczająca możliwości finansowe właścicielki psa, samotnej matki pięciorga dzieci, w tym dwójki poważnie chorych. Kobieta też ma problemy zdrowotne po przebytym przeszczepie.
- Jak mogliśmy wziąć od niej pieniądze za zabiegi? – pyta Karasińska. – Robimy to na własny koszt. Tymczasem nasze dochody z 1 proc. w ubiegłym roku to 65 tys. zł. Dużo, ale i niedużo, bo kwota pozwala na wyleczenie tylko dziesięciu tak poważnych przypadków.
Jak możesz pomóc
Stowarzyszenie Opieki nad Zwierzętami „Lubelski Animals” czeka na pieniądze. • Wszystkie informacje na www.animals.lublin.pl. • Na stronie Ratujemy Zwierzaki trwa zbiórka na rzecz podopiecznych pod hasłem - Nie mamy już środków na ratunek kolejnym zwierzętom...