- Chcemy inwestować w ciężkim okresie, żeby po powrocie do normalności odrobić straty - mówi Kamil Joć, menadżer piekarni Adampol ze Świdnika.
Od kiedy działa Piekarnia Adampol?
– Zaczynaliśmy w 1989 roku. Pięć lat temu wystartowaliśmy z własną marką sklepów „Bułka i Kromka”. Pierwszy punkt założyliśmy w Świdniku, wykonując wypiek pieczywa na miejscu i stawiając na rozszerzenie oferty cukierniczej. Ten pomysł przyjął się z bardzo dobrym odzewem i dziś mamy już siedem punktów (pięć w Świdniku i dwa w Lublinie).
Zauważacie negatywny wpływ pandemii?
– Oczywiście. Odczuwamy spadki sprzedaży. Obserwując zachowania klientów widzę, że – bojąc się zakażenia – wolą robić jak najszybsze zakupy. Dlatego zamiast, tak jak wcześniej, odwiedzać kilka sklepów, robią całe zakupy w jednym miejscu. Dlatego też pieczywo kupują w hipermarketach, rzadziej odwiedzając nasze sklepy firmowe. Jest to więc dla nas trudny okres. Dlatego jeśli będzie możliwość skorzystania z tarczy antykryzysowych, na pewno to zrobimy. Na razie staramy się jednak tak zarządzać firmą, żeby ograniczyć koszty i przetrwać trudny okres.
Ale nie ograniczacie kosztów do minimum, bo zdecydowaliście się na nowe inwestycje.
– To nasz sposób na przetrwanie pandemii. Chcemy inwestować w ciężkim okresie, żeby po powrocie do normalności odrobić straty. Liczymy, że uda nam się to dzięki otwarciu nowego punktu.
Gdzie i kiedy powstanie?
– Jeśli sytuacja na to pozwoli, planujemy w lutym przyszłego roku otworzyć nasz nowy punkt w Lublinie przy Rynku 5. Właśnie trwają tam prace remontowe. Jeśli restrykcje zostaną złagodzone, będą tam miejsca siedzące. Jeśli nie, to na początku zaczniemy ze sprzedażą na wynos. Będzie oczywiście nasze pieczywo, lody z zaprzyjaźnionego Portofino, smaczna kawa i oferta śniadaniowa, którą każdy będzie mógł dobrać do swoich potrzeb.
Tym, czym chcemy się wyróżnić, będą jednak minipączki, do których klienci samodzielnie dobierać będą nadzienie, polewę i posypki. To pomysł, którego w Lublinie jeszcze nie ma, a który ma już wielu zwolenników w naszym punkcie w Świdniku. Cieszymy się z tego, bo przygotowanie receptury pysznego naturalnego ciasta na bazie sera zajęło nam ponad rok. Mam nadzieję, że podbije też serca i podniebienia lublinian.