Niedziela była między Hajnówką a Białymstokiem. W poniedziałek Augustów. Trwa wyprawa dwóch pań, które rowerami jadą na Hel. Promują zbiórkę pieniędzy na kosztowne leczenie tomaszowskiego nauczyciela i trenera
10 dni, ponad 1000 kilometrów do przebycia, 10 000 złotych do zebrania. Celem jest pomoc dla walczącego ze złośliwym guzem mózgu nauczyciela z Tomaszowa Lubelskiego. Dwie wolontariuszki Fundacji Parasol Roztocza – Agnieszka Kuna i Katarzyna Ujma – od 15 sierpnia są w trasie. Na rowerach pokonują dystans z Tomaszowa Lubelskiego na Hel żeby pomóc w leczeniu Jerzego Senejki.
– 200 tysięcy już jest, brakuje jeszcze 150 tysięcy złotych. Pieniądze na koncie zbiórki by nas uskrzydliły i pomogły w jeździe – mówi Katarzyna Ujma.
Gdy rozmawiałyśmy w niedzielę koło południa miały już za sobą niedzielną porcję 40 km. I planowały, że dotrą pod Białystok gdzie miały zaplanowany nocleg, a dziś zameldują się w Augustowie.
– Nie mamy zakwasów, czujemy się dobrze. Na razie jedyną niespodzianką był fatalny odcinek trasy, który musiałyśmy pokonać w sobotę. Zupełnie nas zaskoczył i spowolnił przejazd. Znajomym tłumaczyłam, że było tak jakby próbowali jechać po nasypie kolejowym. Kamienie i koleiny. Piach i upał. Ale dałyśmy radę. Tempo jest ważne, bo mamy zarezerwowane noclegi agroturystyczne i musimy być o czasie – relacjonuje pani Katarzyna.
Obie są księgowymi, znają się od sześciu lat. Sporo wspólnie jeżdżą na rowerach, spacerują, uprawiają fitness. Myślały o rowerowej wyprawie nad morze. Tak zrodził się pomysł, by przy okazji zrobić coś dobrego. Przed wyjazdem trzy razy w tygodniu robiły dłuższe trasy po Roztoczu. – Mamy zupełnie inne charaktery, Agnieszka jest spontaniczna, wybuchowa. Ja muszę mieć wszystko zaplanowane. Trzy mapy, zarezerwowane noclegi. Ale najważniejsze na takiej wyprawie, żeby lubić to samo. Jedna nie może chcieć jechać po asfalcie a druga lasem.
Wstają i ruszają koło 6.30 i robią około 40 km. Odpoczywają zwiedzając i oglądając ciekawe miejsca. Jadą dalej, bo robią około 100 km dziennie. W sobotę trafiły na uroczystości na Grabarce. W efekcie obiadokolacja była z potraw regionalnych, bo był kiermasz. Jeśli ktoś zapyta o koszulki „Jedziemy dla Jurka” opowiadają o akcji, zachęcają do wpłat.
– Jeszcze nie żałowałyśmy, że coś zostało w domu. Zadziwiająco mało rzeczy jest człowiekowi potrzebne. Proszę nam życzyć pogody, żeby nie było awarii rowerów i przede wszystkim pieniędzy na koncie akcji, to nas uskrzydli – wyliczają pytane, co by się przydało.
Koszty wyjazdu pokrywają wolontariuszki, każda zebrana złotówka trafi na leczenie Jerzego Seneki, tomaszowskiego nauczyciela i trenera siatkówki. Chodzi o dalszą terapię w klinice Medicolonia w Kolonii.
JAK POMÓC
Zbiórkę pieniędzy, której organizatorem jest Fundacja Parasol Roztocza najszybciej można znaleźć na Facebooku pod hasłem Jedziemy dla Jurka! Z Roztocza na Hel