30 lipca wystartuje 79. wyścig kolarski Tour de Pologne. Po raz drugi z rzędu jego uczestnicy pojadą po drogach naszego województwa.
Największy polski wyścig kolarski wystartuje w sobotę, 30 lipca. Uroczysty start zaplanowano w Kielcach, skąd zawodnicy wyruszą w stronę granicy z województwem lubelskim, a po jej przekroczeniu przejadą m.in. przez:
- Annopol,
- Józefów nad Wisłą,
- Kazimierz Dolny i Nałęczów.
Meta będzie zlokalizowana w okolicach Poczty Głównej w Lublinie.
Trasa zaplanowanego dzień później etapu drugiego przebiega z Chełma do Zamościa. Etap trzeci rozpocznie się z kolei w Kraśniku, a zakończy w Przemyślu. Cała siedmioetapowa impreza zakończy się 5 sierpnia na Błoniach w Krakowie.
Kogo można upatrywać w gronie faworytów tegorocznego TdP? To pytanie usłyszał goszczący w ubiegłym tygodniu w Lublinie Czesław Lang, legenda polskiego kolarstwa i prezes organizującej wyścig firmy Lang Team.
– Jest jeszcze za wcześnie. To impreza z cyklu Word Tour i te ekipy, które teraz widzimy w Tour de France (wyścig kończy się w najbliższą niedzielę – red.), później przyjadą do nas. Do tego zobaczymy cztery ekipy, które otrzymają „dzikie karty” oraz reprezentację Polski – odpowiedział Lang.
Na tę chwilę poszczególne zespoły podały jedynie wstępne składy, które mogą jeszcze ulec zmianie. Na tej podstawie wiemy jednak, że na polskich drogach możemy oglądać m.in. jednego z najlepszych sprinterów w historii Marka Cavendisha (Quick-Step Alpha Winyl Team), byłego mistrz świata i zwycięzca TdP z 2018 roku, Michała Kwiatkowskiego czy mistrza olimpijskiego z Tokio i zwycięzcę Giro d’IKtalia 2019, Richarda Carapaza (obaj z ekipy INEOS Grenadiers).
Organizatorzy podkreślają, że jak co roku, na Tour de Pologne zobaczymy przyszłe gwiazdy światowego kolarstwa. Jako przykład podają aktualnego lidera Tour de France Jonasa Vingegaarda (Jumbo-Visma), który przed tygodniem odebrał żółtą koszulkę utytułowanemu Słoweńcowi Matejowi Pogacarowi i utrzymuje ją do dziś. A młody Duńczyk światu dał się poznać wygrywając w 2019 roku etap TdP z Krakowa do Kościeliska. – To potwierdza, że nasz wyścig odkrywa młode gwiazdy kolarstwa. Ten zawodnik pięknie wywalczył koszulkę lidera Tour de France, a to u nas, w Kościelisku zaczynał swoją karierę – mówił przed tygodniem Lang.
Wyścig i pieniądze
TdP to wielkie sportowe emocje, ale i spore pieniądze, które organizatorzy pozyskują m.in. od samorządów. Województwo lubelskie imprezę wesprze kwotą 783 tys. zł. Przed rokiem było to prawie dwa razy mniej (415 tys. zł), ale wtedy przez nasz region przebiegały trasy dwóch, a nie trzech etapów.
– W Tour de Pologne rodzą się talenty, oglądamy tu najlepszych, bo w wyścigu uczestniczą wszystkie najlepsze grupy zawodowe, które będą ścigać się po naszej pięknej Lubelszczyźnie. Lubelszczyzna, która będzie pokazana w prawie stu krajach świata, swoim wyglądem, pięknem i pofałdowaniem terenu odwołuje się do włoskiej Toskanii. Poprzez Tour de Pologne chcemy wykreować Lubelskie, żeby stało się drugą Toskanią, bo tu jest klimat, krajobraz i ludzie, tu wszystko jest najlepsze – mówi marszałek Jarosław Stawiarski (PiS).
Ryszard Majkowski, przedstawiający się jako pasjonat kolarstwa wojewódzki radny PiS, który pomagał w układaniu tras etapów przebiegających przez nasz region: – Staraliśmy się nie powielić tego, co było w ubiegłym roku. Co prawda są te same miasta, jak Lublin, Chełm i Zamość, ale trasy są całkiem inne. Lubelszczyzna jest tak piękna i ma tyle do pokazania, że ja bym sobie życzył, żeby Tour de Pologne gościło tu przez dziesięć lat. Może wtedy moglibyśmy to wszystko pokazać.
Trudno nie odnieść wrażenia, że jednym z kluczowych argumentów przy dobrze tras były właśnie pieniądze. Bo każde z miast i miasteczek, jakie będą eksponowane w trakcie wyścigu, uczestniczy finansowo w jego organizacji.
Lublin jako gospodarz mety pierwszego etapu dołoży 325 tys. zł. W ubiegłym roku było to 200 tys. zł, a miasto wyliczyło, że ekwiwalent reklamowy wyniósł wówczas ponad 2,6 mln zł. „Bohaterowie” drugiego etapu, czyli Chełm i Zamość wyłożą po 150 tys. zł. Podobny będzie koszt startu etapu w Kraśniku, ale w tym przypadku po połowie na ten wydatek zrzucają się miasto i starostwo powiatowe.
Podobną konstrukcję finansowania przyjęto w powiecie janowskim, gdzie będzie zlokalizowana jedna z lotnych premii. 15 tys. zł wyda starostwo, a po 5 tys. zł dołoży siedem okolicznych gmin na czele z Janowem Lubelskim. W sumie będzie to więc 50 tys. zł. – W ubiegłym roku, kiedy trasa wyścigu nie przebiegała przez nasze miasto, ale przez jego okolice, też wyłożyliśmy podobną kwotę. Kilkugodzinna transmisja w kraju i za granicą to coś więcej, niż 30-sekundowa reklama w telewizji. Moim zdaniem pod względem promocji skala korzyści do wydanych pieniędzy jest bardzo duża – mówi burmistrz Janowa Krzysztof Kołtyś.
Jedna z wielu premii lotnych na lubelskich odcinkach będzie ulokowana też m.in. w Tomaszowie Lubelskim. Tu po 15 tys. zł do wyścigu dokładają. – Nie ulega wątpliwości, że jest to świetna okazja do promocji. Nie wiemy, kiedy znowu będziemy mogli zobaczyć w telewizji kolarzy przejeżdżających obok naszego Urzędu Miasta – podsumowuje burmistrz Tomaszowa Wojciech Żukowski.