Zmiany w zasadach oddawania starych mebli i gruzu do punktu selektywnej zbiórki. Od wtorku zaczną obowiązywać limity, które mają wyeliminować nieuczciwe praktyki. – Zwykły Kowalski w limitach się zmieści – zapewniają urzędnicy z Tomaszowa Lubelskiego.
Wtorek jest pierwszym dniem obowiązywania nowych zasad oddawania odpadów do bazy Segregacji Odpadów Komunalnych przy ul. Petera 65.
– Obserwujemy, że na PSZOK z roku na rok trafia coraz większa ilość odpadów, w tym tych ciężkich i drogich w zagospodarowaniu. Mam tu na myśli odpady budowlane i rozbiórkowe oraz meble i inne odpady wielkogabarytowe. Aby zapobiegać temu zjawisku postanowiliśmy skorzystać z możliwości jakie daje nam ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach i wprowadzić limity na odbiór tych dwóch frakcji odpadów. Zanim podjęliśmy decyzję orientowaliśmy się jak to wygląda w innych gminach, które już wprowadziły limity. Poprzednio każdy z mieszkańców mógł dostarczyć na PSZOK dowolną ilość odpadów, a pracownik weryfikował, czy klient jest faktycznie mieszkańcem miasta i czy ma złożoną deklarację śmieciową. Jeżeli te warunki były spełnione zostawiał dostarczone odpady w ramach uiszczanej opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi. Po zmianie, na PSZOK-u będzie dodatkowo prowadzony rejestr dostarczonych ilości limitowanych frakcji odpadów. Limity mają spowodować, że do PSZOK-u będą trafiać, zgodnie z definicją, odpady budowlane i rozbiórkowe powstałe w wyniku prowadzenia drobnych robót przez właścicieli nieruchomości, a nie jak to się zdarzało przez przedsiębiorców, którzy przywozili odpady podając adres nieruchomości, na której prowadzą prace. Tymczasem firma remontowa powinna mieć, tak jak każdy inny przedsiębiorca, podpisaną umowę na odbiór odpadów – mówi Renata Miziuk, zastępca burmistrza Tomaszowa Lubelskiego.
Pół tony wystarczy
Zdaniem urzędników pół tony gruzu i odpadów remontowych rocznie z nieruchomości lub lokalu z posesji wielorodzinnej to ilość, która swobodnie pozwoli Kowalskiemu na domowe prace. Podobnie jest z limitem na odbiór do 250 kg starych mebli i niepotrzebnych przedmiotów.
- Nie zaobserwowaliśmy w ostatnich dniach większego ruchu. W poniedziałek też nie pojawiło się więcej osób niż zwykle. Byli ludzie z odpadami bio, plastikami. Przywozili też gabaryty, które będą limitowane ale w takiej ilości, że w tych limitach by się zmieściły. Dwa osobowe auta i to bez przyczepek – mówi jeden z pracowników tomaszowskiego PSZOK-u. – Największy kłopot mieliśmy z tymi, którzy opróżniają nieruchomość przed remontem i w jego trakcie. Normalnie nikt nie pozbywa się na raz kilku wersalek. Remontowałem w domu łazienkę, przywiozłem gruz na PSZOK i z ciekawości sprawdziłem ile tego było. 300 kg, czyli bym wykorzystał mniej więcej połowę rocznego limitu. A szybko takiego remontu nie zrobię – dodaje mężczyzna, który wyjaśnia, że od teraz, każdy kto dostarczy podlegające ograniczeniom odpady, wypełni oświadczenie z informacją ile kilogramów gabarytów czy gruzu zostawia. Taki dokument będzie przechowywany rok.
Do lasu nie wywiozą
- Nie obawiamy się, że zaczną powstawać dzikie wysypiska i ludzie będą wywozić odpady gdzieś do lasu czy pod miasto. Mieszkańcy nie powinni odczuć różnicy. Nowe zasady mają zmobilizować firmy. Poza tym, by wzmocnić tę formę uszczelnienia gospodarki odpadami planujemy kontrole przedsiębiorców. Sukcesywnie, ulica po ulicy osoby, które prowadzą działalność gospodarczą będą musiały się wylegitymować podpisaną umową na odbiór odpadów, pokazać, że płacą za taką usługę, a umowa nie jest martwym dokumentem – dodaje zastępca burmistrza.
Miasto chce w ten sposób poradzić sobie także z problemem podrzucania odpadów, na co zwracają uwagę na przykład spółdzielnie mieszkaniowe. W Tomaszowie Lubelskim dochodziło do wypadków łapania nieuczciwych przedsiębiorców na gorącym uczynku, gdy o północy czy nad ranem zostawiali odpady na terenie posesji wielorodzinnych.
Wprowadzenie limitów to kolejny sposób miasta na radzenie sobie z rosnącymi kosztami gospodarki odpadami. W czasie wakacji na koszach na posesjach pojawiły się naklejki informujące ile osób z danej nieruchomości wypełniło deklarację i płaci za odbiór śmieci. W efekcie przybyło około stu „martwych dusz”, które wcześniej tylko śmieciły a nie płaciły za odbiór.