Mecz na szczycie grupy czwartej zgodnie z planem dostarczył wielu emocji. Wisła Puławy rzutem na taśmę ograła swoją imienniczkę z Sandomierza 3:2. Decydującego gola w siódmej minucie doliczonego czasu gry zdobył Adrian Paluchowski.
Trener Mariusz Pawlak po jednym ze spotkań przyznał, że jego podopieczni na stadionie w Puławach rozgrywają tylko horrory. Tak samo było w środę przy okazji starcia lidera z drugim zespołem. Chociaż, wcale się na to nie zapowiadało, bo Duma Powiśla szybko wypracowała sobie solidną zaliczkę.
Już w trzeciej minucie z rzutu rożnego dośrodkował Krystian Puton, a gola głową zdobył Mateusz Pielach. Gospodarze mogli i powinni pójść za ciosem, ale 180 sekund później po złym wybiciu bramkarza Paluchowski spudłował. W 19 minucie nic już nie stanęło na przeszkodzie i zrobiło się 2:0. Golkiper gości najpierw odbił strzał Krystiana Putona, ale piłka trafiła do Paluchowskiego, a ten z zimną krwią posłał ją do siatki. Wydawało się, że po tak dobrym początku miejscowi nie będą mieli problemów z dopisaniem do swojego konta kolejnego kompletu punktów.
Niestety, powtórzyła się historia z poprzednich spotkań w Puławach. W 28 minucie po centrze z rzutu wolnego kontaktowe trafienie zaliczył Marcin Sudy. Po zmianie stron spokój Dumie Powiśla powinien dać Paluchowski, ale po świetnym podaniu Emila Drozdowicza nie potrafił wpakować piłki do siatki. I niewykorzystana szansa zemściła się kilka chwil później, kiedy w 69 minucie Jakub Siedlecki na raty pokonał Kacpra Kołotyłę.
Mijały kolejne minuty i wydawało się, że na stadionie MOSiR padnie remis. Dosłownie w ostatnich sekundach doliczonego czasu gry Paluchowski wywalczył karnego. Mimo ostrych protestów ze strony przyjezdnych arbiter swojej decyzji o przyznaniu jedenastki nie zmienił, a sam poszkodowany zaliczył zwycięskie trafienie.
– Weszliśmy dobrze w spotkanie. Wydawało mi się, że pomysł na ten mecz będziemy realizowali przez 90 minut. Nie udało się jednak, bo fazy zawodów są różne. Obawialiśmy się straty po pierwszym lub drugim podaniu w środku. Dwie bramki właśnie z tego poszły dla przeciwnika. Wisła Sandomierz pokazała się z dobrej strony. My również. Strzelamy dużo, ale i dużo tracimy. Szkoda takich meczów u siebie, bo powinniśmy zagrać mądrzej. Karny? Nie chcę się wypowiadać. Cieszę się, że wygraliśmy, bo po porażce trzeba się podnieść – ocenia Mariusz Pawlak.
Wisła Puławy – Wisła Sandomierz 3:2 (2:1)
Bramki: Pielach (3), Paluchowski (19, 90+7-z karnego) – Sudy (28), Siedlecki (69).
Wisła Puławy: Kołotyło – Kuban, Pielach (77 Kiczuk), Cyfert, Cheba, W. Puton (46 Drozdowicz), Skałecki, Bartosiak (88 Zając), Brągiel (46 Pigiel), K. Puton, Paluchowski.
Wisła Sandomierz: Pietrasik – Kołoczek, Sudy, Wojcinowicz, Chorab (75 Kuśmierczyk), Piątkowski (59 Matuszewski), Tyl (90 Mażysz), Siedlecki, Kmiotek, Bełczowski (46 Klockowski), Zawiślak.
Żółte kartki: Kołotyło, Kiczuk, Paluchowski – Wojcinowicz, Zawiślak, Zając, Kmiotek, Matuszewski, Siedlecki, Pietrasik.
Czerwona kartka: Zawiślak (Wisła S, 90 min, za drugą żółtą).
Sędziował: Piotr Burak (Zamość).