Ekolodzy dopięli swego. Przedsiębiorca nie będzie mógł zwozić kopalnianych odpadów na wyrobisko po kopalni piachu. – Ale tego co zniszczył buldożerami do życia już nie przywrócimy – ubolewają
6 września Wojewódzki Sąd Administracyjny w Lublinie uchylił decyzję Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Chełmie zezwalającą na rekultywację wyrobiska we Włodawie (przy drodze na Lublin) poprzez wypełnienie go kopalnianymi odpadami. Decyzję SKO zaskarżyło lubelskie Towarzystwo dla Natury i Człowieka oraz Stowarzyszenie Poleskie.
– W skardze podnosiliśmy kwestie wysokiej wartości przyrodniczej wyrobiska, ryzyka dla bezpieczeństwa wód podziemnych oraz uciążliwości transportu odpadów dla szeregu miejscowości i jezior – mówi Krzysztof Gorczyca, prezes Towarzystwa dla Natury i Człowieka. – Niestety, ten wyrok nie przywróci do życia bogatego siedliska chronionych ptaków, płazów i roślin. Inwestor za pomocą buldożerów zniszczył je w lutym tego roku. O tym, co zrobił, zawiadomiliśmy włodawską prokuraturę.
Obie organizacje chcą się teraz koncentrować na niedopuszczeniu do składowania odpadów oraz transportu łupka m.in. wzdłuż brzegu jeziora Sumin. Alarmują, że grozi to skażeniem wód gruntowych.
Wyrobisko nabyła od miasta firma „Trans-Maj” z Wólki Cycowskiej. Za grunt zapłaciła około pół miliona złotych. Jej właściciel od początku nie ukrywał, jakiego rodzaju materiał zamierza tam składować. Od 6 lat zabiega o zgodę na rekultywację przy użyciu 1 mln ton łupka. Burmistrz, starosta i miejscowe organizacje ekologiczne są temu przeciwne. W tej sytuacji inwestor zaproponował im, aby odkupili od niego ten teren.
Wcześniej Józef Majewski, właściciel „Trans-Maj” kilkakrotnie występował do starosty o wydanie decyzji rekultywacyjnej. Ten konsekwentnie odmawiał, a inwestor odwoływał się SKO, które przesyłało sprawę do ponownego rozpatrzenia. W końcu starosta (bez porozumienia z właścicielem terenu) wydał zgodę na rekultywację, ale nie poprzez wypełnienie wyrobiska łupkiem z Bogdanki, ale przez urządzenie tam ścieżki dydaktyczno-przyrodniczej.
Majewski znowu się odwołał. SKO uchyliło i tę decyzję, ale już nie skierowało jej do ponownego rozpatrzenia. Wyznaczyło rolny kierunek rekultywacji – poprzez wypełnienie wyrobiska łupkiem. W tej sytuacji stanowisko SKO mógł zaskarżyć już tylko tak zwany czynnik społeczny czyli organizacje proekologiczne. Jak się właśnie okazało, zrobiły to z sukcesem.
– Kiedy kupowałem kopalnię nawet mi do głowy nie przyszło, że ktoś będzie oczekiwał, by zamiast wypełnić założony biznes plan, urządzę tam przyrodniczy zakątek – komentuje Majewski. – Czy kupując dom jego właściciel pozwoli, żeby ktoś inny ustawiał w nim meble lub decydował, że ma to być restauracja czy inny przybytek?
WSA zasądził także od SKO po 200 zł na rzecz Towarzystwa dla Natury i Człowieka oraz Stowarzyszenia Poleskiego tytułem zwrotu kosztów postępowania.
Usatysfakcjonowany decyzją WSA jest także Wiesław Muszyński, burmistrz Włodawy.
– Cieszymy się, że łupek do Włodawy nie przyjedzie – mówi burmistrz. – A jeśli chodzi o ewentualne odkupienie wyrobiska od firmy „Trans-Maj” to trzeba to wnikliwie rozważyć. Najlepiej już po samorządowych wyborach.
Leszek Górny, prezes SKO w Chełmie jeszcze nie wie, czy odwoła się od decyzji WSA do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
– Najpierw musimy zapoznać się z uzasadnieniem tej decyzji, a na taki dokument czeka się nawet do miesiąca – mówi Górny.
Odwołać może się także najbardziej zainteresowany w całej tej sprawie, czyli inwestor.