Konferencję prasową zwołali po południu miejscy radni z Czubów, kandydujący z list Krzysztofa Żuka. To ich reakcja na przedpołudniowe obietnice Sylwestra Tułajewa.
Kandydaci na radnych z list Żuka przekonują, że z budową drugiego wiaduktu w ul. Filaretów można poczekać.
– Na dzień dzisiejszy wydaje się, że nie ma sensu rozmawiać o budowie tej ulicy. Z jednego powodu: ona w tym momencie nie jest koniecznie potrzebna. Za kilka lat na pewno będzie – twierdzi radny Jarosław Pakuła. – Naszym zdaniem jest to inwestycja powiązana bezpośrednio z drogą, która będzie przebiegała wzdłuż torów kolejowych i ma prowadzić aż do budowanego w tej chwili ronda przy Krochmalnej.
Radni przekonują też, że miasto nie musi wydawać pieniędzy na budowę dojazdu do przystanku Lublin-Zachód. – Dlaczego obciążać budżet miasta tą kosztowną inwestycją, skoro jest inwestor, który ma to zrobić? – pyta radna Anna Ryfka. – Według ustaleń z inwestorem, który ma wykonywać tam budowę domów, to on ma zbudować drogę.
Ratusz liczył na to, że koncepcję drogi dostanie od dewelopera, który planuje bloki przy odległej ul. Kwarcowej i ma ciągnąć stamtąd odwodnienie do ul. Węglinek. Nie było mowy o tym, że firma opłaci też budowę drogi, a koncepcji w końcu nie będzie. Kto zatem został zobowiązany do budowy ulicy? – Ten deweloper, który będzie budował bloki w kierunku stacji kolejowej i ma takie zobowiązanie. Nie znam wszystkich firm deweloperskich – mówi Ryfka.
Radni kandydujący z list Żuka mają własny pomysł na skierowanie większych pieniędzy dla rad dzielnic. – Nasza propozycja jest taka, żeby rezerwę celową ze 129 tys. podnieść do 200 tys. zł, ale jednocześnie jeszcze 300 tys. zł dać każdej dzielnicy na budżet obywatelski wyłącznie w ramach tej dzielnicy – mówi Pakuła. – Wydaje nam się, że to dobra droga, że oddajemy pieniądze w ręce ludzi, do ich decyzji pozostawiamy to, które z tych małych inwestycji w dzielnicach zostaną zrobione.