Twórcy „Wołynia”, który Wojciech Smarzowski kręci właśnie w Lublinie, dostali od Gminnego Ośrodka Kultury w Bełżcu autentyczne zdjęcia z mordów. Wstrząsające fotografie być może zostaną wykorzystane w filmie.
O istnieniu tych fotografii dowiedzieliśmy się podczas poszukiwań materiałów archiwalnych i historycznych na temat zbrodni wołyńskiej w lubelskim oddziale IPN – przyznaje Feliks Pastusiak, producent filmu. – Okazało się, że tego typu zdjęcia są prawdziwymi unikatami. Dlatego postanowiliśmy je wykorzystać. Wciąż zastanawiamy się natomiast w jaki sposób to zrobić ponieważ są niezwykle wstrząsające.
Gminny Ośrodek Kultury w Bełżcu jest w posiadaniu 30 zdjęć autorstwa Wojciecha Iwulskiego, żołnierza AK.
– W trakcie II wojny światowej prowadził on w Bełżcu na rozkaz AK, zakład fotograficzny. Znajdował się on w newralgicznym punkcie, bo naprzeciwko stacji kolejowej – opowiada Agnieszka Kozyra, dyrektor GOK w Bełżcu. – Fotografował pociągi przez nią przejeżdżające. Kopiował też zdjęcia, które do wywołania przynosili mu Niemcy. Podobno wykonał też zdjęcia wewnątrz obozu zagłady. Być może znajdują się one w tajnych archiwach w Londynie? Wiele wskazuje też na to, że mogły spłonąć podczas pożaru w lipcu 1944 r. w trakcie radzieckiego bombardowania stacji kolejowej. Spłonął wtedy zakład fotograficzny i prawdopodobnie część tajnych zdjęć schowanych pod dachówkami jego dachu.
Po śmierci fotografa w 1990 r. jego syn, Jacek Iwulski odnalazł wiele zdjęć ojca dokumentujących codzienne, wojenne życie Bełżca i portrety jego mieszkańców. Wśród nich były też fotografie zamordowanych przez bandy UPA pasażerów pociągu relacji Bełżec-Lwów pod Zatylem oraz ofiar mordu w Szalewniku.
16 czerwca 1944 r. ukraiński maszynista Zachariasz Procyk niespodziewanie zatrzymał pociąg w lesie koło Zatyla. Dzięki temu do środka dostali się członkowie UPA, którzy brutalnie zamordowali ok. 50 Polaków. Z kolei w Szalewniku w lutym 1944 r. banderowcy zabili co najmniej 12 Polaków, w tym pięcioro dzieci w wieku 3-14 lat.
W jaki sposób zdjęcia rzezi mogłyby być wykorzystane w „Wołyniu”? Reżyser początkowo chciał je „ożywić” pokazując, co wydarzyło się przed śmiercią osób ukazanych na fotografiach.
– Ale między innymi ze względu na ogromną brutalność tych kadrów odeszliśmy od tego pomysłu – tłumaczy producent. – Być może fotogramy zostaną wykorzystane na etapie montażu i zostaną wplecione w sceny filmu. Decyzja czy tak się stanie zapadnie najprawdopodobniej na przełomie października i listopada.
Wielka produkcja
„Wołyń” Wojciech Smarzowskiego opowiada o wydarzeniach na wschodnich kresach Rzeczpospolitej w okresie II wojny światowej. Szczególny nacisk filmowcy kładą na wydarzenia z lata 1943 r. – rzezi wołyńskiej. Ok. 70 proc. zdjęć powstaje w Muzeum Wsi Lubelskiej. Na potrzeby filmu ustawiono tu scenografię, na którą składa się siedem zbudowanych od podstaw budynków. Premiera filmu jesienią 2016 r.