Za dodatkowe odpisy aktów urodzenia, małżeństwa czy zgonu trzeba płacić wszędzie. W Potoku Górnym opłaty nie trafiały jednak do gminnej kasy, ale do portfela kierownika USC. Takie podejrzenia mają biłgorajscy śledczy, którzy zajęli się sprawą po sygnałach zbulwersowanych interesantów.
Stróże prawa ustalili, że to nie są pomówienia.
– Poza wszelką wątpliwością pozostaje, że kierownik USC w zakresie swoich obowiązków nie miał prawa do osobistego pobierania opłat za wydanie na wniosek stron dodatkowych dokumentów stanu cywilnego – powiedział nam dziś Zbigniew Reszczyński, szef Prokuratury Rejonowej w Biłgoraju, która nadzoruje śledztwo prowadzone przez miejscową policję. – Najprawdopodobniej nie wystawiała pokwitowania i nie odprowadzał tych opłat do gminnej kasy.
Śledczym pozostaje przesłuchanie świadków, w tym m.in. wójta gminy, a także przeprowadzenie dowodów, które pozwolą na ewentualne rozważenie postawienia będącemu funkcjonariuszem publicznym kierownikowi zarzutów przekroczenia uprawnień i działania na szkodę urzędu gminy.
Jak się nam udało ustalić, pokrzywdzonych jest kilka osób. Łącznie miały one przekazać kierownikowi kilkaset złotych. Ale to może być dopiero wierzchołek góry lodowej.
– Zwracamy się do osób, które spotkały się z sytuacją pobierania przez kierownika pieniędzy za wydanie dodatkowych dokumentów, aby skontaktowały się z biłgorajską policją albo prokuraturą – apeluje Reszczyński.
Trzy pierwsze egzemplarze dokumentów stanu cywilnego są zwolnione z opłat, za dodatkowe – w zależności od tego, gdzie będą przekładane – trzeba zapłacić. Stawki są takie same w całym kraju.
– Skrócony odpis aktu urodzenia, małżeństwa albo zgonu kosztuje 22 złote, a zupełny 33 złote – informuje Iwona Łyś z USC w Zamościu.
Z kierownikiem USC w Potoku Górnym nie udało się nam porozmawiać.
– Już trzeci miesiąc jest na zwolnieniu lekarskim – usłyszeliśmy w urzędzie.