Pierwsze miodobranie odbyło się maju. Na pewno będą kolejne, bo pszczoły uwijać się nie przestają. We wtorek z bliska ich pracy w miejskiej pasiece w Zamościu przyglądali się najmłodsi. To była dla dzieci świetna lekcja ekologii.
Trzema ulami wykonanymi dla miasta z... bębnów starych pralek już od kilku lat opiekuje się Janusz Czuwara, pszczelarz z 40-letnim doświadczeniem. Poza tą zamojską, niewielką pasieką ma pod opieką własną, znacznie większą.
Na wtorkowym miodobraniu pełnił rolę mistrza ceremonii i dzielił się swoją wiedzą o pszczołach i o tym, jak powstaje miód z przedszkolakami i uczniami jednej z podstawówek. Dzieci słuchały z zapartym tchem.
>>> Zamość ma własną pasiekę. I jest z tego miód <<<
– Muszę przyznać, że z roku na rok, bo to kolejne już takie warsztaty, dzieci wykazują się coraz większą wiedzą. A już szczególnie te najmłodsze. Potrafią zaskakiwać – opowiada Janusz Czuwara.
Uczestnicy warsztatów w miejskiej pasiece mieli też okazję skosztować miodu z uli wykonanych ze starych pralek i przekonać się, że smakuje znakomicie. Przy okazji przeszły też szybki kurs z recyklingu. Bo te ule są darem dla miasta i mieszkańców od Fundacji Odzyskaj Środowisko, MB Recykling i organizacji odzysku AURAEUREKO.
– Świętujemy kolejny rok pasieki z recyklingu w Zamościu. To forma podziękowania mieszkańcom, że od dwóch lat dzielnie zbierają do czerwonych pojemników na elektrośmieci różne niebezpieczne odpady – mówi Krzysztof Kieszkowski, prezes Fundacji Odzyskaj Środowisko i wylicza, że w ciągu dwóch lat do tych specjalnych kontenerów trafiły już 23 tony takich odpadów.
A ile będzie z tego w tym roku miodu? – Myślę, że z jednego ula jakieś 10 litrowych słoików – szacuje Janusz Czuwara. I dodaje, że część miodu zostanie przekazana fundacji, a część miastu.