Dyskusja była ostra. Radni spierali się z prezydentem ponad 2,5 godziny. Ale ostatecznie działania Marcina Zamoyskiego i tak poparła większość. I prezydent otrzymał absolutorium.
To była jedna z najważniejszych sesji. Zamojscy radni miejscy mieli zdecydować o przyznaniu prezydentowi absolutorium i tym samym zaakceptować (lub nie) politykę finansową miasta za ub. rok.
Dyskusja była ostra i bezpardonowa. Radni Artur Piaseczny i Dariusz Zagdański (obaj z PIS) ostro skrytykowali ubiegłoroczny budżet.
Według nich był nierealny. Bo nie wykonano m.in. zaplanowanych inwestycji na kwotę 109 mln zł, zaniedbano samorządy osiedlowe (przewodniczący osiedli nie mogą doprosić się o wiele inwestycji od lat), zabrakło też pomysłów na rozwój gospodarczy miasta.
To miało skutkować zaległościami podatkowymi w wysokości ok. 3,5 mln zł i wywołać m.in. problemu w sektorze przedsiębiorczości (chodzi m.in. o znany spór miasta z Luigim Tondellim o "Morandówkę”).
– Ten budżet miał też wiele mankamentów, można je wyliczać długo – zapewniał Dariusz Zagdański, szef klubu PiS. – Miasto wynajęło np. prawników, którzy reprezentowali go w sporze z Tondellim. Poszło na to 30 tys. zł. UM proces przegrał.
Zagdański przypomniał też sprawę klubu Hetman Zamość. – Miasto nie pomogło klubowi, gdy tego potrzebował – wytykał.
Prezydent Marcin Zamoyski był oburzony takim postawieniem sprawy.
– Inwestycje były zatrzymane, ale przez niewłaściwą politykę jeszcze rządu PiS – złościł się. – Staraliśmy się o unijne wsparcie, dokumenty przygotowano i wysłano. Ale musieliśmy je uzupełniać o dyrektywy, o których… dowiedzieliśmy się niedawno. Nie można za wszystko obciążać prezydenta Zamościa. Hetmana nie ja zadłużyłem. Trzeba mieć złą wolę, żeby zobaczyć tylko negatywne strony budżetu.
Jego argumenty przekonały radnych. 14 radnych zagłosowało za udzieleniem prezydentowi absolutorium, a 5 (z klubu PiS) było przeciw. Jeden z radnych nie zagłosował wcale.
– Dotychczas myślałem, że budżet nie jest pojęciem politycznym – podsumował Eugeniusz Cybulski z SLD. – U nas jest on elementem walki politycznej. Cyfry powinny mówić same za siebie.
– Powinniśmy myśleć o tym, co udało się zrobić – dodał Jerzy Nizioł, inny radny lewicy. – A tego jest bardzo dużo.
– Widzimy mankamenty tego budżetu, ale nie jesteśmy drobiazgowi – skomentował Ireneusz Godzisz, szef klubu PO.