67-letnia kobieta umierała, a napastnik jeszcze ją zgwałcił. Po 32 latach lubelscy policjanci Archiwum X zatrzymali sprawcę jednej ze zbrodni, która wstrząsnęła Zamojszczyzną.
Dziś po domu w Feliksówce (gmina Adamów), w którym rozegrały się dramatyczne sceny, nie ma już prawie śladu. Las zrobił swoje, wszystko zarosło.
Feralnego poranka 17 stycznia 1989 roku na posesję 67-letniej Marianny J., samotnie mieszkającej ubogiej wdowy, przyjechał listonosz z zasiłkiem. W przybudówce stojącej koło domu zobaczył dziwny bałagan, przestraszył się i poszedł zapytać sąsiadów, czy nie widzieli kobiety.
– Było koło godziny 10 – opowiada Stanisław Palonka, wtedy najbliższy sąsiad pani Marianny. Mimo upływu 32 lat dobrze pamięta tamten dzień.
– Wszedłem do domu Marianny, a tam wszystko poprzewracane. W pokoju najpierw zobaczyłem nogi i krew na piecu bielonym wapnem. Sąsiadka leżała buzią do ziemi, a pośladki miała przykryte poduszką. Jak to tylko zobaczyłem, to się wycofałem i zadzwoniliśmy do sołtysa. Przyjechała policja i zaczęła śledztwo – relacjonuje pan Stanisław.
Policjanci ustalili, że sprawca wyłamał drewniane drzwi i dostał się do domu kobiety. Zaatakował ją w pokoju, gdzie zaczął bić po całym ciele, także siekierą. Brutalnie pobita 67-latka nie miała szans na przeżycie. Według ustaleń policjantów, gdy znajdowała się w fazie agonii, sprawca jeszcze ją zgwałcił.
– Znałem ją, mieszkała na skraju naszej wsi. To było jak grom z jasnego nieba – dodaje Henryk Kierepka, dziś sołtys Feliksówki. – Śledczy chodzili z psami tropiącymi, węszyli od domu do domu, ale nic nie wykryli, nikogo nie złapali.
Archiwum X nie odpuszcza
Morderca nie był znany aż do teraz. W poniedziałek policja poinformowała, że w piątek funkcjonariusze z zespołu zajmującego się niewykrytymi zbrodniami (tzw. Archiwum X) Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie zatrzymali sprawcę zabójstwa i zgwałcenia 67-letniej kobiety.
Na miejscu przestępstwa w 1989 r. pobrano wiele śladów biologicznych. Teraz, dzięki nowoczesnej technice kryminalistycznej, udało się je wreszcie dopasować do sprawcy.
– Jeszcze rok temu ja i inni mieszkańcy jeździliśmy na przesłuchania. Myślałem, że może pojawiło się coś nowego w sprawie, ale potem znowu ucichło – mówi Stanisław Palonka.
Policjanci z Archiwum X ponownie przeanalizowali akta, zbadali zabezpieczone w 1989 r. ślady i dowody rzeczowe. Przesłuchali i pobrali DNA od ponad 100 osób.
– Nowoczesne metody, badania laboratoryjne śladów DNA i determinacja śledczych doprowadziły do ustalenia sprawcy tego zabójstwa. Jego DNA zostało potwierdzone w centralnej bazie danych GENOM sprawców przestępstw – informuje kom. Andrzej Fijołek, rzecznik KWP w Lublinie.
Policjanci dotarli do 67-letniego dziś Waldemara Ch., bo w październiku ubiegłego roku trafił za kratki za gwałt na żonie. W kwietniu nie przedłużono mu aresztu, wrócił do domu i znowu dopuścił się gwałtu.
Teraz, kiedy policjanci dostali wyniki badania DNA, mężczyzna znów był już w areszcie. W weekend w prokuraturze w Zamościu usłyszał zarzut zabójstwa w związku ze zgwałceniem. Nie przyznał się, twierdzi, że nic już nie pamięta. W chwili popełnienia zarzucanej mu zbrodni miał 35 lat. Grozi mu dożywocie.
– On jest z sąsiedniej wsi. Kojarzę go, nigdy bym się po nim nie spodziewał czegoś takiego – opowiada Henryk Kierepka.
Trzy mordy i gwałty
Wydarzenia sprzed 32 lat wstrząsnęły Zamojszczyzną także dlatego, że zbrodnia w Feliksówce nie była jedyną w tamtym czasie.
Do kolejnego mordu doszło jeszcze w 1989 r., w marcu, w miejscowości Chmielek w powiecie biłgorajskim, około 50 kilometrów od Feliksówki. Tutaj 75-letnia kobieta także została zgwałcona i zamordowana. Sprawcy tej zbrodni do dziś nie ustalono.
Trzecie, niemal identyczne morderstwo popełniono rok później, w lutym 1990 r. w Lipsku-Polesiu. W linii prostej przez las to zaledwie 5 km od miejsca zabicia Marianny J. Również w tym przypadku na ciało ofiary natknął się listonosz.
75-letnia wdowa, mieszkająca samotnie, została zaatakowana przez sprawcę, który wyważył drzwi, a następnie brutalnie pobił i zgwałcił kobietę, doprowadzając do jej śmierci.
Sprawcę odkryto dwa lata temu. Nie był nim zatrzymany teraz Waldemar Ch., tylko inny mężczyzna. Na podstawie analizy zabezpieczonych śladów DNA okazało się, że morderca zmarł 5 lat po dokonaniu zbrodni, czyli w 1995 r.