Radni Hrubieszowa na nadzwyczajnej sesji obcięli pensję burmistrzowi Tadeuszowi Garajowi o blisko 2600 zł. W gminie szykuje się referendum.
– Dlatego podjęliśmy decyzję o obniżeniu pensji. Naszym zdaniem burmistrz źle pracuje i często go nie ma – wyjaśnia radny Reginald Kawalec. – Ludzie już nas pytają, kiedy będzie referendum w sprawie odwołania go ze stanowiska – dodaje.
Czy jest szansa na odwołanie Garaja? Podczas wcześniejszej sesji nadzwyczajnej radni podjęli uchwałę w tej sprawie. Burmistrz był wtedy na zwolnieniu lekarskim i nie mógł skomentować tej decyzji, więc uchwała referendalna trafiła do wojewody. W ciągu 30 dni wojewoda ma podjąć decyzję o jej ważności.
Burmistrz broni się i tłumaczy, że ostatnie wydarzenia to czysta złośliwość radnych. – To sąd kapturowy nade mną. Budżet zrealizowaliśmy prawidłowo. Po prostu niektóre terminy się przesunęły, m.in. z powodu późniejszego otrzymania pieniędzy. To nie nasza wina. Poza tym zadłużenie miasta jest na poziomie 52 procent. Bezpieczny próg to 60 procent. Pilnujemy tych wskaźników – tłumaczy Tadeusz Garaj, burmistrz Hrubieszowa.
– Sąd kapturowy? Radni po prostu korzystają ze swoich uprawnień. Mamy nawet pozytywną opinię Regionalnej Izby Ob-rachunkowej w sprawie absolutorium – odpiera radny Kawalec.
Na zarzuty o nieobecność na spotkaniach burmistrz odpowiada: – W ubiegłym roku byłem w szpitalu na dłuższym zwolnieniu. Do tej pory nie jestem w 100-procentach zdrowy, ale staram się być, kiedy jestem potrzebny – dodaje.
Dlaczego nie było go na nadzwyczajnej sesji we wtorek? – Burmistrz dużo wcześniej miał zaplanowaną delegację do Wło-dzimierza Wołyńskiego, gdzie realizujemy projekt "Czysta Woda na Pobużu” – mówi Czesław Podgórski, sekretarz miasta.
Nie tylko burmistrz zarobi mniej. Radni obniżyli sobie diety o 10 procent. – Z zaoszczędzonych pieniędzy chcemy pokryć koszty referendum.
Tadeusz Garaj rozważa odwołanie się do sądu pracy, jeśli będzie ogłoszone referendum w sprawie jego odwołania.