MZK wozi mieszkańców Zamościa starymi autobusami, które zżerają ogromne ilości coraz droższego paliwa, a na dodatek płaci krocie za ich remonty.
– Bilety podrożeją? To nie jest dobra wiadomość. Mam 50 procent ulgi, ale jeżdżę na zajęcia kilka razy dziennie – tak na wieść o decyzji radnych Zamościa zareagował student Robert Dąbrowski. To właśnie jego, a także wszystkich, którzy podróżują głównie w strefie miejskiej, podwyżki dotkną najbardziej. Bilet normalny ma kosztować 1,80 zł, czyli o 20 groszy więcej niż dziś.
– Z komunikacji miejskiej korzystają najbiedniejsi. Bogatsi jeżdżą przecież samochodami – sprzeciwiała się propozycji MZK radna Lucyna Pietroń.
– Bilet w strefie miejskiej powinien kosztować 1,70 zł – przekonywał Marek Ciastoch. Elżbieta Kramarczuk zaproponowała, by podwyżki wprowadzić, ale w każdym przypadku o 10 groszy niższe, niż chciał tego przewoźnik. Jej wniosek został odrzucony, a propozycji Ciastocha w ogóle nie brano pod uwagę.
– Nasz tabor się starzeje. Remonty są coraz droższe. Tylko tegoroczny wzrost cen paliwa zwiększył planowane wydatki o ok. 200 tys. zł – argumentował Krzysztof Litwin, prezes MZK. Wyjaśnił, że podwyżka ma pokryć ewentualne wzrosty cen paliw. Zapewnił, że firma chce oszczędzać i dlatego zainwestuje w montaż instalacji gazowych w autobusach.
Gorycz podwyżek mają osłodzić pasażerom nowości. W soboty i dni świąteczne będzie można korzystać z biletów rodzinnych. To propozycja dla rodziców i ich dzieci, które nie ukończyły jeszcze 18 lat. Nowość to także strefowe bilety wakacyjne dla uczniów i studentów. Kolejną propozycją są bilety strefowe – czasowe.
– Myślę, że taki
12-godzinny bilet za 6,60 zł to niezły pomysł. Zamiast taksówki, można będzie cały dzień jeździć autobusami po mieście i wszystko załatwić – cieszy się Krystyna Hałas spod Zamościa.
Większość mieszkańców miasta na wieść o podwyżkach kręci jednak nosem, a nowinki przyjmuje nieufnie. – W Zamościu bilety i tak są drogie – uważa Elżbieta Szajner. – Korzystam z biletu miesięcznego. Obiecują, że ceny tych nie wzrosną, ale jak znam życie na obietnicach się skończy – dodaje Jadwiga Winiarska.