Poniżanie osób chorych psychicznie, wyzywanie, szarpanie i kopanie. Nadmierne epatowanie seksem – to tylko niektóre z zarzutów stawianych pracownikom Środowiskowego Domu Samopomocy w Sochach na Zamojszczyźnie przez byłą terapeutkę ośrodka
Była oligofrenoterapeutka swoje wspomnienia zebrała w dzienniku-książce „Środowiskowy Dom Wariatów”. To, czy wstrząsający opis jest zgodny z prawdą, sprawdza Lubelski Urząd Wojewódzki.
„Kierowniczka z Agnieszką siedziały na krzesłach przy wejściu do kuchni, ironizowały, dogadywały, wyśmiewały i poniżały Sławka, udowadniając mu, że nic nie wie i nic nie umie” – czytamy w jednym fragmencie książki, a w drugim: „Sławek stał, przyglądał się zabawie. Pytając o coś, położył rękę na ramieniu kierowniczki. Ta zerwała się z krzesła z krzykiem, że ją obmacuje, zboczeniec. Kopnęła go w kolano i kazała się odpier...”. Podobnych fragmentów w książce jest znacznie więcej. Jej autorka trafiła do ŚDS w Sochach zastępując osobę przebywającą na urlopie macierzyńskim. W książce opisała wydarzenia z 2013 roku. Opublikowała je dwa lata później.
– Książka ukazuje lokalne układy na szczeblach władzy i wykorzystywanie stanowisk kierowniczych do swoich prywatnych celów. Placówka jest wzorcowa, na zewnątrz. To, czego doświadczyłam wewnątrz, będąc pracownikiem, nadawało się tylko do opisania i opublikowania – tak zachęca do kupna swojej pracy.
– Fragment książki wydrukowano też w jednej z ogólnopolskich gazet. Od razu wiedziałam, że mowa o naszym domu. Autorka nie zmieniła nawet imion bohaterów. Skrzywdziła tym bardzo wielu ludzi – mówi Marta Piasecka, kierownik ŚDS w Sochach i tłumaczy, że pod jej opieką przebywają osoby upośledzone i z zaburzeniami umysłowymi. Części z nich dotarła jednak do e-booka. Nie rozumieją, dlaczego terapeutka, która prowadziła z nimi zajęcia, przedstawiła ich w sposób negatywny.
– Na przykład o jednej kobiecie napisała, że ma schizofrenię, chociaż wcale tak nie jest. Drugą przedstawiła jako alkoholiczkę nadmiernie zainteresowaną seksem, mimo że naprawdę zmaga się ona z chorobą dwubiegunową.
W złym świetle przedstawiona jest jednak przede wszystkim kierowniczka i pracownicy domu. Pierwsza całe dnie ma spędzać na układaniu puzzli, namawia chorych do kupowania jej bombonierek. By pracownicy gminy patrzyli na nią przychylnie, wręcza im prace wykonane przez pensjonariuszy. Oni sami własne rękodzieła muszą kupować. Pracownicy mają jednak przede wszystkim szydzić z podopiecznych. Mówić, że śmierdzą. Prowokować niezręczne sytuacje. Poniżać chorych i zwracać się do nich bardzo wulgarnie. Wreszcie – używać siły fizycznej.
– Większość rzeczy jest zmyślona. Nikt nie jest wulgarny, chociaż być może czasami coś powie się podniesionym tonem – przyznaje pani kierownik. – Zdecydowana większość opowieści jest osnuta na prawdziwych historiach, tylko przeinaczona. Wyolbrzymiona. Podam przykład. Moja praca polega nie tylko na kierowaniu ośrodkiem, ale i na pracy z podopiecznymi. Dlatego rzeczywiście kupuję puzzle i układam je z nimi. Nie zajmuje to jednak całego dnia i nie robię tego sama – tłumaczy. – Nie rozumiem, dlaczego ta pani nie napisała nic dobrego. Nie ma np. słowa o świętach, o wyjazdach integracyjnych, o imieninach uczestników. Tak, jakby się to w ogóle nie działo. To nie dziennik, a fikcja. Przerażający, nieprawdziwy świat.
Sprawą książki zajął się Lubelski Urząd Wojewódzki. – Skontaktowałem się mailowo z autorką. Poprosiłem ją o informacje, o jaki dom chodzi, żebyśmy mogli interweniować skoro dzieją się w nim takie rzeczy. Odmówiła jednak stanowczo i zażyczyła sobie, żebym się z nią więcej nie kontaktował – przyznaje Marcin Bielesz, rzecznik wojewody.
Do ŚDS skierowano jednak kontrolę. Wkrótce opublikowane zostaną jej wyniki. – Kontrolerzy bardzo długo rozmawiali na osobności z pracownikami i z uczestnikami. Wnioski, które wyciągnęli opublikowane zostaną w internecie i każdy będzie mógł się z nimi zapoznać. Jestem pewna, że wynik będzie dla nas pozytywny. Dlatego czekam na tę publikację. Trudno pracować w sytuacji, gdy nad nami wszystkimi wiszą takie pomówienia – przyznaje Piasecka.
Próbowaliśmy porozmawiać z autorką książki – bezskutecznie.