Kilkanaście syren alarmowych postawiło wczoraj na równe nogi całe miasto. Zamościanie nie wiedzieli, co ten alarm może oznaczać. Wiele osób się wystraszyło. Okazało się, że były to tylko ćwiczenia systemu ostrzegawczego zarządzone przez wojewodę.
– Nie było informacji na klatkach schodowych, portalach internetowych czy słupach ogłoszeniowych – dodaje 23-latek z Zamościa. – Ludzie nie wiedzieli co jest grane.
Wiesław Kiciński z Zamościa o tym, że syreny zawyją dowiedział się z telewizji. – W jakichś wiadomościach o tym chyba mówili – tłumaczy mężczyzna. – Nie wiem gdzie u nas te syreny dokładnie są… Ale żadnego niepokoju nie odczuwałem.
W całym Zamościu zamontowano 11 syren alarmowych, które są włączane systemem radiowym. Dodatkowo pięć takich urządzeń funkcjonuje także w miejscowych zakładach.
Zamojscy urzędnicy dążą do tego, żeby ewentualne alarmy były słyszalne w całym mieście. Dlatego niebawem zamontowane zostaną dwa dotykowe urządzenia.
Cały system musi być jednak sprawny i niezawodny. Dlatego raz do roku (zwykle we wrześniu) urządzane są jego ćwiczenia. Zarządza je wojewoda lubelski.
Taki trening odbył się w czwartek o godz. 18 i 18.30. Dlaczego nie wszyscy mieszkańcy miasta o nim wiedzieli?
– Informacje na ten temat znalazły się m.in. w telewizji kablowej i radiu – zapewnia Krzysztof Rusztyn, dyrektor Wydziału Spraw Obywatelskich i Zarządzania Kryzysowego w zamojskim magistracie. – Uznaliśmy, że to powinno wystarczyć.
Informacja o ćwiczeniach nie znalazła się jednak m.in. na portalu internetowym UM czy w gazetach. Wiele osób tam właśnie szukało informacji na ten temat.
– W przyszłości na pewno skorzystamy także z tego skorzystamy – zapewnia dyrektor.
W jaki sposób mamy odróżnić próbny alarm od tego prawdziwego. Jak zapewnia dyrektor Rusztyn trzeba po usłyszeniu syren włączyć radio, najlepiej lokalne.
– Jeśli alarm jest prawdziwy, informacje na ten temat powinny się tam natychmiast znaleźć – tłumaczy. – Jeśli nic na ten temat nie będzie mówione, to są tylko ćwiczenia. To jest niezawodny sposób. Można też zadzwonić na telefony alarmowe np. straży pożarnej. Niektórzy mieszkańcy podczas próbnego alarmu to uczynili.