Wybudowano go z kilku stalowych szyn, na których ułożono ciężkie podkłady kolejowe. Konstrukcja jednak nie wytrzymała. Most przerzucony przez Wieprz na Przedmieściu Zamojskim w Szczebrzeszynie niebezpiecznie się przechylił.
– Za rzeką mamy łąkę i trochę drzew – mówi Maria Chmiel ze Szczebrzeszyna. – Nie możemy ich ściąć gdy potrzeba, bo nie ma jak dojechać. A fruwać nie potrafimy! W takiej sytuacji jest wielu mieszkańców gminy. Ten most jest potrzebny.
– Prosiliśmy o remont mostu burmistrza – dodaje 50-letni mieszkaniec Przedmieścia Zamojskiego. – Bez rezultatu.
Mieszkańcy Przedmieścia Zamojskiego boją się też o bezpieczeństwo dzieci. – W okolicy jest dużo młodych małżeństw – mówi 25-letni Wojciech Buba. – Nie brakuje też dzieciaków, które biegają nad rzekę. O nieszczęście przecież nie trudno.
Ten most został wybudowano wiele lat temu z tego co… akurat było pod ręką (tak twierdzą mieszkańcy). Nie jest to skomplikowana konstrukcja. Na kilku stalowych szynach ułożono kolejowe podkłady.
Lokalni "inżynierowie” trochę się jednak przeliczyli. Dlaczego? Podkłady okazały się za ciężkie. Jedno z przęseł pękło i most się pochylił. Miejscowi próbowali konstrukcję ratować.
– Ludzie sami jakoś ten most próbowali łatać, podtrzymywać – mówi jeden z rolników. – Ale do tego trzeba ciężkiego sprzętu. Sami nie poradzimy.
Łąki nad Wieprzem w tej dzielnicy miasta są ulubionym miejscem spacerów pobliskich mieszkańców. – To niebezpieczne – martwi się Wojciech Buba. – Wieprz w tym miejscu jest niebezpieczny i pełen wirów.
– Tam też chodzi wielu pijanych – dodaje jeden z mężczyzn stojący pod miejscowym sklepem. – A w moście jest dziura, bo gdzieś zniknął jeden z podkładów.
Jak tłumaczy Marian Mazur, burmistrz Szczebrzeszyna, most na Przedmieściu Zamojskim odnowiono "z udziałem gminy” osiem lat temu. Czy miejscowe władze przymierzają się do kolejnego remontu?
– Nie – mówi Marian Mazur. – Według mojej wiedzy nikt po drugiej stronie Wieprza łąk już nie kosi Most nie jest potrzebny. Zburzymy go. Chodzi przede wszystkim o bezpieczeństwo. A budowa nowego pochłonęłaby kilkaset tysięcy złotych. Na to nas nie stać.
Co zatem zostanie? – Wybudujemy zamiast mostu kładkę – tłumaczy burmistrz Mazur. – To wystarczy.