Skrępowano ich po pięciu drutem kolczastym, zagnano do rowu, gdzie byli bici i torturowani. Potem zginęli od strzałów w tył głowy. Tak zamordowano 60 partyzantów w lesie Rapy na Zamojszczyźnie.
Ostatni "Zeszyt Osuchowski” jest w całości poświęcony zbrodni wojennej w Rapach. Po bitwie pod Osuchami, 4 lipca 1944 r. hitlerowcy rozstrzelali tam 60 wziętych do niewoli żołnierzy AK i BCh. Na miejsce egzekucji przywożono ich powiązanych po pięciu drutem kolczastym. Do tej pory nie znano wielu szczegółów tej masakry. Kilka dni temu w zeszycie zamieszczono protokół oględzin miejsca stracenia i oględzin zwłok sporządzony 3 sierpnia 1944 r. przez specjalną Komisję Sądowo-Lekarską (powołał ją m.in. burmistrz Biłgoraja). Szczegółowo opisano tam ubrania zabitych partyzantów, zadane im rany, zinwentaryzowano drobiazgi, które mieli w kieszeniach: różańce, medaliki, łyżki, nawet chusteczki do nosa i pieniądze. Okazało się, że nie wszystkich dosięgły kule oprawców.
36-letni Jan Sieczka z Glinianki zginął wskutek uduszenia. Został żywcem przysypaną ziemią. Podczas ekshumacji matka rozpoznała go po... złotym zębie. Jana Moskwę z Frampola zidentyfikowano na podstawie książeczki do nabożeństwa, a 23-letniego Jana Dzido z Korczowa po żelaznym grzebieniu. W protokóle zamieszczono opinię komisji. Stwierdziła ona m.in., że przed zamordowaniem "w sposób okrutny i barbarzyński” partyzanci byli bici i maltretowani. Na ranach nie było opatrunków, ani "oznak” leczenia. Zapędzonych do rowów partyzantów zamordowano strzałami w tył głowy, z broni krótkiej i karabinów maszynowych. Strzelały dwie osoby... Protokół sporządzono 3 sierpnia 1944 r. Podpisał go Józef Rutkowski, sędzia Sądu Grodzkiego w Biłgoraju, Jan Malawski, protokolant oraz Ignacy Lesiuk, biegły lekarz.
- To był zamojski Katyń - mówi Jan Cielica, były żołnierz AK. - Wiedzieliśmy, że naszych zakatowano. Teraz wiadomo, jak bestialska i straszna to była rzeź.
"Zeszyt Osuchowski” został przygotowany przez zespół redakcyjny pod kierunkiem prof. Jerzego Markiewicza. Został wydany przez GOK w Łukowej w nakładzie 200 egzemplarzy.