W pogotowiu przepracował prawie 30 lat, w tym 16, jako szef. Uważa, że zarząd województwa niesłusznie pozbawił go stanowiska. - To rozgrywka polityczna - mówi Ryszard Szeląg. - Był niegospodarny - ucina marszałek.
- Dlatego nadal czuję się dyrektorem pogotowia, a docierające do mnie informacje o przyczynach tej dymisji to bzdury - złości się Ryszard Szeląg.
- Powodem były negatywne wyniki kontroli w jego placówce - tłumaczy Arkadiusz Bratkowski, członek zarządu odpowiadający za służbę zdrowia.
Według Bratkowskiego, kontrolerzy ustalili, że Szeląg działał niegospodarnie, robił niepotrzebne wydatki. Zastrzeżenia były również do jednego z przetargów.
- Jedyne uwagi w protokole pokontrolnym (badano przeprowadzone w zeszłym roku prace remontowo budowlane, współfinansowane przez UM - red.) dotyczy tego, że niepotrzebnie modernizowałem drogi dojazdowe do stacji i plac manewrowy dla karetek - odpiera zarzuty Szeląg.
Za absurd uważa fakt, że kontrola dotycząca zakresu prowadzonych prac i ogłoszonego na nie przetargu, trwała prawie pół roku, a ledwie się zakończyła, rozpoczęto uzupełniającą (ta trwała jeszcze w momencie, gdy zapadała decyzja o odwołaniu dyrektora).
- Poza tym na wszystkie zadania, zrealizowane do końca listopada ub. roku (kosztowały 1 mln 153 tys. zł) podpisywałem z zarządem umowę, zdawałem sprawozdania. Wtedy żadnych zastrzeżeń nie było - podkreśla dyrektor.
- Teraz są czasy, kiedy oglądamy każdą złotówkę, szukamy oszczędności, a były dyrektor Szeląg tego nie robił - stoi przy swoim Bratkowski.
Nie wszyscy mają na ten temat takie zdanie.
- Uważam, że dyrektor Szeląg to dobry gospodarz. I na pewno ma kilka sukcesów, którymi mógłby się pochwalić. Dlatego decyzja zarządu mnie zaskoczyła, ale komentować jej nie będę - mówi Lucjan Bartoszczyk, przewodniczący Rady Społecznej przy SP Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego w Zamościu.
Bronić Szeląga chcą natomiast jego podwładni.
- To jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy dyrektor tego typu jednostki w województwie. Przecież od kilku lat jesteśmy na plusie, a to rzadkość w służbie zdrowia - przekonuje Jerzy Dąbrowski, szef zakładowej Solidarności.
Związkowccy zawieźli dziś protest do zarządu województwa. - Nic nie wskóraliśmy. W poniedziałek wybierałmy się na sesję sejmiku - zapowiedziała w drodze powrotnej do Zamościa Danuta Dziuba z zamojskiego pogotowia.
Bratkowski informuje tymczasem, że jest kilku kandydatów na dyrektorskie stanowisko. Zarząd chce obsadzić je w kilka dni.