Tegoroczne trendy w medycynie estetycznej to nici liftingujące, lipofiling i karboksyterapia.
Lipofiling to, najprościej mówiąc, zabieg uzupełniania ubytków tkanki własnymi komórkami tłuszczowymi pobranymi z miejsc, w których jest ich zbyt wiele. Taki "przeszczep" jest polecany przede wszystkim dlatego, że skóra łatwiej się goi i niemal nigdy nie powoduje podrażnień.
Lekarze medycyny estetycznej polecają ten zabieg jako krótki, nie pozostawiający blizn, ale także mogący się łatwo łączyć z innymi operacjami. Nie ma przeciwwskazań, by był on wykonywany razem z plastyką nosa czy liposukcją. Za lipofiling ust musimy zapłacić ok. 3,5 tys. zł. Lipofiling całej twarzy może kosztować nawet 10 tys. zł
Nici liftingujące, okrzyknięte rewolucyjnym wynalazkiem ostatnich dwóch lat, poleca się osobom po 30 roku życia, których skóra zdradza oznaki wczesnego starzenia. Nici podnoszą wiotką skórę, ale stymulują też produkcję kolagenu, dzięki czemu - choć same nici wchłaniają się po około roku - widoczne skutki zabiegu utrzymują się nawet dwa lata. Nici najczęściej stosuje się do korygowania kształtu twarzy, ale także do nieoperacyjnego liftingu wewnętrznej strony ud, brzucha, piersi, czy ramion. W zależności od partii ciała za zabieg zapłacimy od tysiąca do 12 tys. zł.
Dla wielu kobiet problemem jest jednak nie tylko skóra twarzy, ale również ramiona i kolana. Okolice tych części ciała bardzo często tracą jędrność i elastyczność. Sposobem na uatrakcyjnienie tych części ciała mogą być częste peelingi mechaniczne, czy zmiennociepłe natryski. Nowością jest karboksyterapia, która polega na precyzyjnym wstrzykiwaniu kontrolowanych dawek dwutlenku węgla. Za 10 zabiegów karboksyterii na dwie części ciała zapłacimy ok. 900 zł.
A co z uśmiechem? O ile kształt zębów można łatwo zmienić stosując licówki, to dużo większym problemem jest ich odpowiednie wybielenie. Zęby można wybielić korzystając z żelów, past wybielających czy za pomocą lasera. Zabieg wykonuje dentysta. Za wybielanie przy pomocy lasera zapłacić trzeba od 800 do 2 tys. zł. Drożej, bo nawet 2,5 tys. zł trzeba zapłacić za wybielanie przy pomocy naświetla lampą polimeryzacyjną (w obu sposobach przed rozpoczęciem naświetlania lekarz nakłada na zęby specjalną wybielająca substancję).